Zaniepokojenie firm perspektywą wprowadzenia przez UE nowej opłaty dla ciężarówek jest zrozumiałe. To kolejny element po stronie kosztów, który trzeba będzie jakoś wkalkulować w spadające stawki opłat za przewóz towarów. Zwłaszcza że coraz trudniej będzie przerzucać takie dopłaty na klientów, którzy, korzystając z przewagi podaży nad popytem w tej branży, mogą przebierać w ofertach.
Jednak proponowana przez Brukselę opłata jest, może nie najlepszą, ale jednak, formą administracyjnego ograniczenia wpływu ciężkiego transportu na środowisko. Tyle że jak to z Unią, "B", które jest po "A", jest mniej zdecydowane. Obowiązku nie będzie, więc polskie firmy mogą spać spokojnie. Skoro nie do końca wiadomo nawet, jak ciężarówki mają płacić za poruszanie się po drogach, proekologiczna i kosztowna do wprowadzenia opłata będzie czystą abstrakcją
Skomentuj na blog.rp.pl