Rz: Czy ceny energii elektrycznej w Polsce powinny być całkowicie uwolnione?
Mariusz Swora: Unia Europejska wymaga, byśmy zmierzali do pełnego uwolnienia cen, ale dopuszcza możliwość zatwierdzania przez regulatorów taryf w okresach przejściowych. Polska, jak wiele innych państw, korzysta z niej w odniesieniu do jednej grupy odbiorców – gospodarstw domowych. Na naszym rynku panują trudne warunki rozwoju konkurencji, m.in. ze względu na negatywne skutki konsolidacji firm energetycznych, które pozostają państwowe. Zatwierdzanie taryf dla gospodarstw domowych to zatem kwestia wtórna. Jeśli ktoś mówi, że po zniesieniu tego obowiązku nastanie rynek, to tak, jakby wierzył, że zawał serca wyleczy aspiryną.
Kiedy prezes URE przestanie zatwierdzać cenniki dla odbiorców indywidualnych?
Od początku stawiałem sprawę jasno – będzie to możliwe po spełnieniu warunków, które znalazły się na tzw. mapie drogowej z lutego 2008 r. Choć upłynęło siedem miesięcy, sytuacja nie pozwala na bezpieczne uwolnienie cen dla gospodarstw domowych. Sygnalizowaliśmy konieczne zmiany prawne i konkretne rozwiązania, ale nie udało się ich przeprowadzić. Decyzja o tym, czy liberalizacja nastąpi od 1 stycznia 2009 r., wymaga odpowiedzi na pytanie, czy rynek jest konkurencyjny. Nie zależy mi na utrzymywaniu w nieskończoność obowiązku taryfowego, ale trzeba z jednej strony stworzyć możliwości, by konkurencja wreszcie zadziałała, a z drugiej przygotować instrumenty, które pozwolą organom państwa działać, gdy rynek zawodzi. Chodzi o to, by odbiorcy energii nie kojarzyli liberalizacji wyłącznie z windowaniem cen.
Czy nie obawia się pan, że jeśli nie dojdzie do uwolnienia cen, firmy skorzystają z okazji i zaczną straszyć, że im zabraknie pieniędzy na inwestycje, a nam – prądu?