[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/06/krzysztof-szwalek-uchwalmy-ustawe-o-swietych-krowach/]skomentuj na blogu[/link]
Marny był kaliber tych argumentów, ale przecież w paleniu opon nie o dyskusję chodziło. Szło o to, by branża zbrojeniowa – jako jedyna w Polsce – dostała od rządu parasol chroniący przed kryzysem i nie musiała przejmować się spadkiem zamówień, czyli tym, z czym muszą sobie radzić setki tysięcy innych przedsiębiorców. Argumenty związkowców łatwo zbić. Przede wszystkim żadna inna branża nie mogła zostać tak dotknięta oszczędnościami, bo wydatki na żadną inną nie figurują w budżecie. Żadna inna też nie pozwoliłaby sobie na to, by w 100 procentach uzależnić się od jednego odbiorcy.
Ze wszystkich argumentów związkowców tylko jeden jestem w stanie zrozumieć. Import broni jest zbyt zależny od polityki, by pozwolić sobie na likwidację rodzimych producentów. Zbrojeniówkę trzeba więc trzymać przy życiu. Najwyższy czas jednak, by sprawę takich branż, jak ona, załatwić jasno i klarownie. Ustalmy zasady: jakie warunki musi spełniać zakład lub branża, by być traktowany na specjalnych zasadach. Ilu ludzi musi zatrudniać, ilu mieć kooperantów, jak duży udział w eksporcie i rozwoju nowych technologii. A potem powiedzmy narodowi: kto spełnia te warunki, jest naszą świętą krową. Nawet gdy będą źle gospodarowali, mieli przerosty zatrudnienia i brak pomysłów, wywalimy ich prezesa, ale zakład utrzymamy przy życiu. Może to nie będzie rozsądne, ale przynajmniej przejrzyste. Teraz nie jest ani takie, ani takie.