Streżyńska będzie pełniącym obowiązki prezesa UKE

Szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej w rozmowie z Łukaszem Decem zapowiada, że gotowa jest regulować rynek telekomunikacyjny nawet po końcu swojej kadencji

Publikacja: 23.04.2011 01:09

Anna Streżyńska

Anna Streżyńska

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

 

W piątek 6 maja Anna Streżyńska, która przed ostatnie pięć lat trzęsła rynkiem telekomunikacyjnym, przyjdzie po raz ostatni do pracy. Tylko formalnie, bo w poniedziałek najprawdopodobniej dalej będzie kierować Urzędem Komunikacji Elektronicznej, ale jako p.o. Wszystko wskazuje bowiem na to, że premier Donald Tusk nie wskaże przed upływem jej kadencji nowego prezesa UKE, i  że poczeka z tym do wyborów parlamentarnych.

W branży telekomunikacyjnej Streżyńska budzi sprzeczne emocje. Ma wielu przyjaciół szanujących jej energię, determinację i kompetencje, jak i wielu wrogów zarzucających jej populizm i tanią propagandę. Hasłem kadencji Streżyńskiej było bowiem wzmacnianie rynkowej konkurencji i obniżka cen usług. Jedni operatorzy zatem, jak Netia i Play, zawdzięczają m.in. jej decyzjom regulacyjnym rynkowy rozwój i ekspansję. Inni, jak Telekomunikacja Polska, Polska Telefonia Cyfrowa czy Polkomtel ponieśli z powodu rynkowych regulacji wielomiliardowe straty.

Rz: To prawda, że dzwonili do pani z Kancelarii Premiera?

Owszem. Dzwonił do mnie minister Tomasz Arabski z pytaniem, czy jestem gotowa dalej współpracować z rządem jako prezes UKE.

Jest pani gotowa?

Nigdy tego nie kryłam. Czekam na możliwość spotkania z premierem, bo zakładam, że będzie chciał rozmawiać z osobą, która ma kierować UKE. Terminu takiego spotkania na razie nie ustaliliśmy. Biorąc pod uwagę, że już święta, po nich blisko koniec kwietnia, a moim ostatnim dniem pracy będzie 6 maja, to nie sądzę, żeby formalne rozstrzygnięcie kolejnej kadencji mogło się odbyć przed końcem obecnej. Premier musi wyłonić kandydata, przedstawić go Sejmowi, Sejm musi go zaakceptować...

To kto w takim razie będzie kierował UKE od 9 maja?

Jak sądzę, ja, ponieważ regulacje prawne są tak skonstruowane, że prezes UKE pełni dalej swoją funkcję, aż do czasu wyłonienia kandydata przez premiera. Teoretycznie pełnić obowiązki można miesiącami, a nawet latami...

Zdecydowałaby się pani kierować UKE w takich warunkach?

Mam tyle bieżących spraw, że za bardzo nie zastanawiam się nad swoją sytuacją w dłuższej perspektywie. Ale oczywiście wolałabym jasną i pewną sytuację. Chociażby z uwagi na własny komfort. Gdybym wiedziała, że muszę odejść, wolałabym odejść przed wakacjami, a nie jesienią czy zimą...

Mogłaby pani pracować, wiedząc, że w każdej chwili premier może wyłonić kogoś innego na prezesa UKE?

Z punktu widzenia merytorycznej pracy: tak. To w końcu jest urząd, instytucja, która musi mieć jakąś ciągłość pracy. Co ja zacznę, może skończyć kto inny.

Załóżmy, że do spotkania z premierem w końcu dojdzie. Chce pani stawiać jakieś warunki?

O tyle, o ile bym mogła. Bardzo ważna jest dla mnie sprawa finansowania urzędu. Obowiązków nam przybywa, ale środków na ich realizację już nie. Wzięliśmy na siebie, w sumie w imieniu MSWiA, obsługę platformy lokalizacyjno-informacyjnej, która ma posłużyć działaniu numeru 112.

Dostaliśmy środki na jej stworzenie, ale już nie na utrzymanie. Nie chodzi nam o to, żeby po prostu został zwiększony budżet urzędu. Ale żeby jasno zostały określone nasze zadania i przyznane środki na ich realizację. Ja wiem, że obcinanie środków na administrację jest modne i nośne politycznie.

Tylko nie wiem, jak w tej sytuacji zapewnić wysoką jakość działania tej administracji, wysoką jakość usług publicznych. Jeżeli urząd ma finansowe perspektywy działania, to ludziom chce się pracować i nie uciekają przy pierwszej lepszej okazji.

Ale premier nie może zagwarantować środków finansowych. To materia ustawy budżetowej.

Tak, to prawda. I sama widzę, że są sprawy ważniejsze niż telekomunikacja, np. nowoczesne programy terapii nowotworowej. Ale chciałabym mieć deklarację wsparcia w realizowaniu wyżej wspomnianego postulatu: określenie obowiązków i zapewnienie nań środków.

Druga ważna sprawa: chciałabym od premiera wsparcia politycznego czy raczej woli do politycznej interwencji. Dwa przykłady: spór z MSWiA i spór z MON. Jeżeli spór odbywa się na poziomie resortów, to powinien się pojawić arbiter, który spór rozstrzygnie. Niech to będzie nawet na naszą niekorzyść, ale zdecydowanie.

UKE jest niezależnym regulatorem. Niezależnym, w szczególności od rządu, więc nasze spory z resortami nie są sporami międzyresortowymi, lecz sporami niezależnego regulatora o kompetencjach określonych w ustawie z resortem o kompetencjach określonych w innej ustawie. Dlatego spory powinna rozstrzygać Kancelaria Premiera.

Jak się pani współpracuje z Ministerstwem Infrastruktury właściwym do spraw telekomunikacji? Na rynku plotkuje się, że z przyczyn ambicjonalnych relacje z wiceminister Magdaleną Gaj nie są najlepsze.

Rynek telekomunikacyjny, jak i każdy inny, uwielbia takie plotki, one niosą ze sobą tyle nadziei dla różnych lobbystów dla rozgrywania różnych spraw. Niestety dla nich, to nieprawda. Różnimy się jak każde dwie niezależne osoby, ale zgadzamy się znacznie częściej. Nie widujemy się tak często jak kiedyś, gdy dzieliły nas trzy piętra w tym samym budynku, ale nie przeszkadza nam to współpracować. Efekty, moim zdaniem, są takie jak należy.

Czy nie ciąży na pani odium związków z PiS, za rządów którego trafiła pani do UKE?

Nie wydaje mi się, abym dzisiaj była kojarzona jednoznacznie z którąkolwiek z partii. Mam przyjaciół – nie kryję tego i powszechnie jest to wiadome – i w PiS, i w PO, i w PJN. Przyjaźnię się z ludźmi, a nie z partiami. Nie sądzę, żeby polityczne skojarzenia mogły mi dzisiaj utrudnić przedłużenie kadencji ani mnie umocnić, gdyby po wyborach zmieniła się konfiguracja polityczna.

A czy nie był błędem udział w konwencji programowej PiS w 2007 roku?

Możliwość prezentacji dokonań UKE na konwencji zaowocowała stworzeniem bardzo dobrej atmosfery w rządzie i wsparcia dla UKE, po trudnym okresie, kiedy moje powołanie na prezesa UKE było kwestionowane przez PiS. Ciężka praca została doceniona i chociaż dziś bym tego już nie zrobiła dla żadnej partii, wówczas było to niezbędne, żeby uzyskać zaufanie – nie partyjne, tylko merytoryczne.

Po wyborach stanowisko prezesa UKE bardzo się nadaje do politycznych targów przy konstruowaniu większości parlamentarnej i rządu. Jest pani gotowa na to ryzyko?

Oczywiście, obecnie jest chlubą piastować stanowisko prezesa UKE, więc liczę się z tym.

A jaki jest "wariant B", na wypadek, gdyby nie została pani powołana formalnie na drugą kadencję?

W sumie, jak się dobrze zastanowić, to wydaje mi się, że świat stoi dla mnie otworem. Bez fałszywej skromności sądzę, że mam duże kompetencje, żeby dalej pracować w tej branży, a nawet w innych wymagających pracowitości i umiejętności zaprowadzania porządku. Jednakże przez rok bez zgody premiera nie mogłabym szukać zatrudnienia u operatorów, którzy byli podmiotami podpisywanych przeze mnie decyzji regulacyjnych. Stawiając takie wymagania ekspertom, którzy całe życie zawodowe poświęcili jednej branży, rząd powinien zapewnić im jakieś inne źródła utrzymania, tak jak to się czyni w biznesie, a w innych krajach wykorzystuje się ich często w innych miejscach administracji.

Może jakaś kancelaria prawna?

Lubię być niezależna i dokądkolwiek pójdę – muszę mieć to zagwarantowane.

—rozmawiał Łukasz Dec

CV

Anna Streżyńska kieruje Urzędem Komunikacji Elektronicznej od stycznia 2006 r. Wcześniej była między innymi dyrektorem w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, doradcą trzech ministrów łączności oraz wiceministrem w resorcie transportu i budownictwa. Prowadziła również własną praktykę prawną, doradzając operatorom alternatywnym w sporach z Telekomunikacją Polską. Kierowała niezależnym Centrum Studiów Regulacyjnych. Ukończyła prawo na Uniwersytecie Warszawskim.

W piątek 6 maja Anna Streżyńska, która przed ostatnie pięć lat trzęsła rynkiem telekomunikacyjnym, przyjdzie po raz ostatni do pracy. Tylko formalnie, bo w poniedziałek najprawdopodobniej dalej będzie kierować Urzędem Komunikacji Elektronicznej, ale jako p.o. Wszystko wskazuje bowiem na to, że premier Donald Tusk nie wskaże przed upływem jej kadencji nowego prezesa UKE, i  że poczeka z tym do wyborów parlamentarnych.

W branży telekomunikacyjnej Streżyńska budzi sprzeczne emocje. Ma wielu przyjaciół szanujących jej energię, determinację i kompetencje, jak i wielu wrogów zarzucających jej populizm i tanią propagandę. Hasłem kadencji Streżyńskiej było bowiem wzmacnianie rynkowej konkurencji i obniżka cen usług. Jedni operatorzy zatem, jak Netia i Play, zawdzięczają m.in. jej decyzjom regulacyjnym rynkowy rozwój i ekspansję. Inni, jak Telekomunikacja Polska, Polska Telefonia Cyfrowa czy Polkomtel ponieśli z powodu rynkowych regulacji wielomiliardowe straty.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację