Pańska uczelnia bije na głowę krajową statystykę w udziale zagranicznych studentów. Jak to się robi?
Andrzej Koźmiński: Rzeczywiście, 30 proc. studentów dziennych na ALK to cudzoziemcy. Przyczyna jest prosta: mamy trzy najważ- niejsze międzynarodowe akredytacje, to jest amerykańską AACSB, europejską EQUIS i brytyjską AMBA.
Te tzw. trzy korony ma tylko około 50 uczelni na świecie, a w naszej części globu wyłącznie Akademia Koźmińskiego. Studenci, którzy przeglądają oferty szkół w Internecie, kierują się przede wszystkim akredytacjami, a także międzynarodowymi rankingami, w tym zestawieniami „Financial Times". Mamy tam całkiem dobrą pozycję.
Czy to wystarczy?
Nie, trzeba jeszcze mieć co sprzedać. Niezbędne są programy realizowane w całości po angielsku. Z kolei angielski program oznacza konieczność zatrudnienia międzynarodowej kadry.