Amerykański inwestor Malcolm Glazer oraz jego synowie Joel, Avi i Bryan z pewnością zajmują pierwsze miejsca na liście osób najbardziej znienawidzonych przez fanów Manchester United (MU).
Glazerowie stopniowo przejmowali udziały klubu, by w 2005 r. zdobyć nad nim kontrolę. Transakcja ta była tzw. lewarowanym zakupem. Udziały United zostały więc nabyte za pożyczone pieniądze. Tuż po ich nabyciu klub został obciążony długiem sięgającym na koniec I kw. 2012 r. 423 mln funtów (przygotowywana oferta publiczna MU ma m.in. służyć spłacie tego zadłużenia).
Choć klub zarabia coraz więcej na reklamach i otrzymuje dużo pieniędzy od sponsorów, to właściciel jeszcze finansowo „wyciska" kibiców. Od 2005 r. cena biletów na słynny stadion Old Trafford wzrosła o 42 proc. Ponadto klubu nie stać na zatrudnianie najlepszych piłkarzy. Kibice zarzucają też Glazerom „psucie klubowej atmosfery". Nic dziwnego więc, że na meczach można zawsze usłyszeć przyśpiewki wymierzone w tych inwestorów. Część zdesperowanych fanów utworzyła konkurencyjny klub F.C. United of Manchester.
Animozje między kibicami MU a Glazerami czuć było od początku. Gdy w 2005 r. Joel, Avi i Bryan złożyli pierwszą wizytę na stadionie klubu, doszło do zamieszek. Fanatycy Manchesteru skandowali: „Śmierć Glazerom!". Amerykańscy bracia milionerzy musieli ewakuować się pod osłoną policyjnego kordonu.
Trudno jednak odmówić Malcolmowi Glazerowi talentu do zarabiania pieniędzy. Urodzony w 1928 r. w Rochester, w stanie Nowy Jork. Odziedziczył po ojcu sklep jubilerski. W latach 70. rozszerzył działalność na nieruchomości – skupując głównie tereny pod miejsca postojowe dla przyczep kampingowych na Florydzie.