Wśród barier, których najbardziej obawiają się przedsiębiorcy, obok zmian w podatkach i rosnących kosztów zatrudnienia, znalazł się brak wykwalifikowanych pracowników. Niepokoi on dziewięć na dziesięć firm przepytywanych w ramach badania zleconego przez Konfederację Lewiatan. Rąk do pracy brakuje dosłownie wszędzie, co doskonale widać na naszych ulicach. Ogłoszenia „przyjmę do pracy" bez trudu znajdziemy na witrynach sklepów i restauracji. Pracowników szukają firmy budowlane i transportowe. Z powodu braku pracowników sezonowych cierpi rolnictwo.
Dziś te luki, przynajmniej w części, wypełniają cudzoziemcy. Gdy w 2008 r. składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe płaciło nieco ponad 65 tys. cudzoziemców, to na koniec września zeszłego roku ich liczba sięgnęła prawie 570 tys. Zdecydowaną większość w tej grupie stanowią Ukraińcy. Po nich są Białorusini, a dalej pracownicy z Wietnamu, Mołdawii i Rosji. A to oczywiście tylko część cudzoziemców, wielu pracuje bowiem bez umów. Dlatego szacuje się, że w Polsce może w tej chwili pracować nawet 1,4 mln Ukraińców.
Niewykluczone, że już niedługo będziemy się mogli przekonać, czy nasza gospodarka sobie bez nich poradzi. W przyszłym roku dla Ukraińców szerzej swój rynek pracy otworzą Niemcy. Eksperci mówią, że odpłynąć od nas może nawet pół miliona z nich. – Ukraińcy, którzy dziś pracują w Polsce, masowo zapisują się na kursy języka niemieckiego. Zrobiło tak już nawet 30 proc. z nich – mówią przedstawiciele organizacji, które pomagają Ukraińcom szukać pracy w Polsce. Jedna z organizacji przedsiębiorców policzyła, że na skutek ich odpływu do Niemiec możemy stracić nie mniej niż 1,6 proc. PKB.
Jak ich zatrzymać? Pracodawcy od dawna apelują do rządu o uproszczenie procedur przy wydawaniu wizy i zezwolenia na pracę. Niewiele to daje, bo cały proces nadal może się ciągnąć grubo ponad rok. W tym kontekście apele o stworzenie przejrzystej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu, a następnie obywatelstwa dla imigrantów zza wschodniej granicy Polski wydają się już zupełną abstrakcją.
Polska jest dla Ukraińców przyjaźniejsza językowo i mentalnie. Nie możemy jednak tylko na tym bazować. W Niemczech mogą zarobić dwa, trzy, cztery razy więcej! To dla wielu wystarczający powód, by tam jechać. Jeśli błyskawicznie nie stworzymy systemu, który zachęci ich do pozostania w Polsce, stracimy ich raz na zawsze. Chyba nie o to nam chodzi?