Reklama

Po "ubankowieniu" czas na "uczłowieczenie"

Ubankowienie" to słowo, które pewnie nie ma długiej historii, ale w ostatnich latach jest coraz bardziej popularne. Określa ono postawę Polaków wobec banków. Szkoda, że nie używamy innego słowa: „uczłowieczenie", które opisywałoby, w jaki sposób banki traktują swoich klientów.

Publikacja: 09.04.2014 10:50

Po "ubankowieniu" czas na "uczłowieczenie"

Foto: materiały prasowe

Nie chcę przez to powiedzieć, że „wskaźnik ubankowienia" nie jest ważny. Wręcz przeciwnie. Jest, bo pokazuje, jaki mamy dostęp do produktów finansowych, czy z nich korzystamy i czego się nauczyliśmy. Szkoda tylko, że nie pokazujemy, jak szybko banki ułatwiają swoim klientom dostęp do tych produktów. Jeszcze kilka lat temu rachunek w banku miała zaledwie połowa Polaków. Dziś kont osobistych mamy 27 milionów. Dorosłych Polaków jest około 31 milionów. Wydaje się więc, że osiągnęliśmy całkiem niezły wynik.

Cieszy mnie jednak co innego: znacząco ubyło nam kart kredytowych. Dziś mamy ich 6 milionów, czyli tyle samo, ile było w 2006 roku, przed największym karcianym boomem. W szczytowym okresie mieliśmy ich dwa razy więcej. Z czego się cieszę? Ano z tego, że już nie zachłystujemy się kartami kredytowymi i decydujemy się na nie wtedy, kiedy wiemy, do czego służą i jak powinno się ich używać. Podoba mi się też to, że banki poszły po rozum do głowy i przestały przysyłać karty kredytowe z przyznanym limitem, których można było od razu używać. A przysyłały nawet jeśli klient o nią nie prosił. Skończyło się ślepe śrubowanie wyniku.

A teraz druga strona. Według raportu PRNews.pl umowy zezwalające na logowanie się do banku online ma tylko trochę ponad 12 milionów osób. Dziś, w dobie powszechnego Internetu, taki dostęp powinni mieć wszyscy. Czy to kłopot zmienić tak umowy, by możliwość zawierania transakcji przez Internet mieli wszyscy? Nie wiem, może tak. Ale jeśli do banków zastosujemy tu wskaźnik „uczłowieczenia", biorąc pod uwagę to, ile jest rachunków osobistych a ile osób ma do nich dostęp przez sieć, to okaże się, że wynosi on ledwie 46 proc. Może trzeba kogoś zdopingować do działania?

Inna kwestia to aplikacje mobilne lub wersje „light" serwisu bankowego. Dziś korzysta z nich 2,5 miliona Polaków. To aż o 100 proc. więcej niż rok wcześniej. Dziwi więc to, że są jeszcze banki, które nie oferują swoim klientom aplikacji, a przynajmniej wersji strony bankowej dostosowanej chociażby do smartfonów. Niezbyt komfortowe jest korzystanie z bankowości internetowej przez telefon, gdy wyświetla się na nim strona dostosowana tylko do monitora komputerowego.

Namawiam więc te niezdecydowane banki: nie bójcie się „uczłowieczania". To może wam tylko przysporzyć klientów. Na pewno ich nie stracicie. Jeśli się nie dostosujecie, klienci mogą przejść do konkurencji. Proszę więc bankowców, aby, licząc swoich klientów, nie patrzyli na nich tylko przez pryzmat „wskaźnika ubankowienia". Nie bili się tylko o to, by nowi zakładali konta. Postarajcie się też zadbać o tych, których już macie.

Reklama
Reklama

Ernest Bodziuch dziennikarz Polsat Biznes

Opinie Ekonomiczne
Nie wysokość, ale jakość. Dlaczego polskie podatki szkodzą gospodarce?
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Dwa lata rządu Tuska. Czas na strategię, euro z Brukseli to za mało
Opinie Ekonomiczne
Gorynia, Hardt, Kośny, Kwarciński, Urbaniec: Ekonomia zamiast polaryzacji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Polska wyjdzie z Unii?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Fabryki AI, czyli gdzie i jak powstaje infrastruktura sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama