Nie od dziś wiadomo, że nasz system podatkowy do najprzyjaźniejszych obywatelowi nie należy. Teraz będzie jeszcze lepiej... dla fiskusa oczywiście.
Zastanawiam się skąd u nas taka wielka chęć do permanentnej inwigilacji. Chociaż w świetle ostatnich wydarzeń nie powinienem się dziwić, że każdy chce o każdym wszystko wiedzieć.
Zgodnie, zatem z najnowszymi trendami proponuję dać fiskusowi możliwość nagrywania każdego z nas. Po co mamy pamiętać o tym skąd mieliśmy pieniądze dziesięć lat temu. Skoro fiskus chce to wiedzieć, niech się zajmie też stroną logistyczną. Niech dokumentuje.
Najlepiej niech Sejm da mu możliwość instalowania na naszych plecach kamer, podłączonych do Internetu, by fiskus online mógł sprawdzać jak zarabiamy i jak wydajemy własne pieniądze i oczywiście czy aby na pewno płacimy podatki. Eksperci tłumaczą, że fiskus wyposażony w takie narzędzie – czyli nową ustawę – będzie mógł żądać wyjaśnienia pochodzenia pieniędzy zarobionych wiele lat temu.
Załóżmy, bowiem, że ktoś zarobił na studiach kwotę, którą później odłożył. Po 15 latach wydał ją na samochód. Dziesięć lat później fiskus pyta skąd mieliśmy na auto. Stateczny już pięćdziesięciolatek będzie musiał nagle przypomnieć sobie jak pracował na studiach... Fiskus jednak nie koniecznie musi uwierzyć. Jeśli nie uwierzy zapłacimy od tej sumy 75% podatku.