Płacenie podatków od takich dochodów to wyraz sporego patriotyzmu. Osoby majętne bez problemu znalazłyby bowiem sposób na znalezienie kraju-raju ze znacznie bardziej niż w Polsce atrakcyjnymi dla nich stawkami. U nas nie ma zbytnich szans na obniżenie tych stawek. Budżet trzeszczy, więc spadek podatków jest równie prawdopodobny jak piękna pogoda przez cały lipiec na bałtyckich plażach.

Może zatem choć trochę należy odczernić dyżurny wizerunek zamożnych ludzi? A konkretnie, np. przestać  mówić w ciemno, iż na pewno coś ukradli, bo przecież nie można takich kwot zarobić legalnie.  Nie nękać ich firm kontrolami po donosach „życzliwych" sąsiadów, bo sukces kłuje w oczy jak mało co. To nie jest przecież przypadek, iż wiele zamożnych osób przy okazji publikowania różnego typu zestawień błaga, aby ich w nich nie umieszczać. Boją się i o siebie, i o dzieci.

Może już czas docenić, że wielu Polaków ma pracę i zarobki dzięki temu, że komuś się udało. Wziąć pod uwagę to, że spora grupa na cele charytatywne daje ogromne sumy. Nie zawsze są to czeki wręczane w błysku fleszy. Nie wszyscy bogacze pieniądze wydają na luksus w postaci zegarków czy superaut.

Powinni się nad tym zastanowić zwłaszcza politycy, bo łatwo im takim paliwem, jak potępianie zamożnych prowadzić kampanie wyborcze. To właśnie przez nich niemal nikt u nas nie sądzi – tak jak choćby w USA – że bogaci po prostu zasługują na szacunek, bo odnieśli sukces.