Wydarzenia ostatniego roku nawet największych miłośników popularnych haseł „Bliższa koszula ciału" oraz „Nasza chata z kraja" przekonały do tego, że od polityki międzynarodowej Polska nie ucieknie, a historia bynajmniej się nie skończyła. Co więcej, w sprawie zasadniczego obecnie dla polskiej polityki stosunku do sprawy ukraińskiej można uznać, że są szanse na swojego rodzaju rządowo-opozycyjny konsensus. Znacząca większość polityków zgadza się bowiem, że polska polityka wobec tego kraju ma znaczenie kluczowe i powinna być aktywna. Nie znaczy to oczywiście, że ustaną także w tej dziedzinie wszelkie spory, ale chodzi mi o generalia.
Rewolucja, wojna ?i umowy z UE
Niestety, tego werbalnego priorytetu, o którym napisałam powyżej, w żaden sposób nie widać, gdy zajrzy się do projektu budżetu MSZ na rok 2015. A to budżet właśnie jest realnym, ramowym planem działania rządu. Mówić można wiele – zrobić można to, na co przeznaczy się odpowiednie środki. Reszta to ozdóbki. Wszyscy zainteresowani polską polityką zagraniczną czekają teraz na coroczną informację parlamentarną szefa MSZ, zwaną popularnie exposé ministra, by się dowiedzieć, co będzie robione. Rzut okiem na projekt budżetu przynosi odpowiedź na to pytanie, zanim cokolwiek usłyszymy: żadna większa aktywność w sprawie Ukrainy oraz pozostałych krajów – Gruzji i Mołdawii – które w tym roku podpisały umowy stowarzyszeniowe z Unią Europejską, nie jest przewidywana.
W ostatnim roku w Polsce w sprawach ukraińskich intensywnie działali przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, wolontariusze, dziennikarze. Aktywni bywali też politycy i dyplomaci, jednak wbrew popularnemu przekonaniu nie przełożyło się to na istotne zwiększenie realnej pomocy dla Ukrainy i Ukraińców ze strony państwa polskiego. Chociaż za naszą wschodnią granicą zdarzyła się jedna rewolucja, wybuchła jedna wojna, a trzy kraje podpisały układy stowarzyszeniowe z UE, środki na wspieranie w tych państwach demokracji i na pomoc dla społeczeństwa obywatelskiego pozostały dokładnie na tym samym poziomie, co w roku poprzednim, gdy nie działo się nic szczególnego.
Jest jasne, że Ukraina w obecnej sytuacji, by wyjść na prostą i móc się bronić przed nieustającymi próbami destabilizacji kraju ze strony Rosji, pilnie potrzebuje przede wszystkim wsparcia finansowego w znacznej skali. Jasne jest też, że Polska takiego wsparcia nie jest w stanie zapewnić i może tylko starać się w ramach swoich ograniczonych możliwości wpływać w pożądanym kierunku na partnerów z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Oczywiście wiele zależy tu też od naprawy struktur państwa ukraińskiego i od możliwości efektywnego wykorzystania oferowanych środków, ale to osobna kwestia.
Pozytywny stosunek ?do Polski
Polska nie dysponuje miliardami dolarów, jakie są Ukrainie potrzebne, tym bardziej więc powinna być w stanie wyasygnować i sensownie wydać te dziesiątki czy setki milionów, na które może sobie pozwolić. Nie ma skutecznej polityki zagranicznej całkiem za darmo. W realnej polityce liczy się ten, kto wykazuje zdolność do realnych działań. Jest to tak samo oczywiste jak to, że Polskę musi być stać na wzmacnianie swojej obronności. Wbrew temu, co wydaje się wielu dyplomatycznym leniom i sporej frakcji kawiarnianych komentatorów, polityka międzynarodowa nie polega tylko na spotykaniu się, zajmowaniu stanowiska, prowadzeniu rozmów i konsultacji oraz wyrażaniu opinii (choć to bezsprzecznie narzędzia podstawowe). Polega też na całkiem materialnych działaniach. A zresztą nawet bardziej aktywna dyplomacja kosztuje...