Reklama

Czy znowu dziadujący rząd?

Przysłowie, że skąpy traci dwa razy, kompletnie nie przystaje do żenującego poziomu zarobków najwyższych polskich urzędników.

Publikacja: 15.11.2015 20:00

Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski

Foto: materiały prasowe

W tym bowiem przypadku stosunek strat do zysków nie jest dwukrotny, ale wielokrotny.

Wiedzą o tym wszyscy. Ale mało kto ma odwagę głośno przyznać, że w interesie nas wszystkich leży to, by ministrowie zarabiali tyle, ile powinni zarabiać właśnie ministrowie – ludzie decydujący o kluczowych obszarach 40-milionowego państwa. To nie menedżerowie średniego szczebla w prywatnej korporacji. To samo dotyczy prezydenta, pierwszej damy, premiera. Jeśli na tych ludzi Polacy się zdecydowali, jeśli powierzamy im gigantyczną odpowiedzialność, to płaćmy im za to odpowiednie pensje. Przecież jest to kwestia elementarnej uczciwości i odpowiedzialności za własne decyzje.

Na początku tego roku apelowałem na tych łamach do ustępującej ekipy, by taniego państwa nie zastępować państwem dziadowskim. Nie podziałało. Apeluję więc do dziś przychodzącej ekipy – zadbajcie o nas i podnieście sobie pensje. Nie w swoim interesie, ale w interesie nas wszystkich. Po to, byśmy przestali mieć do czynienia z sytuacją, w której prezes banku przechodzący na stanowisko wicepremiera zyskuje sobie opinię kogoś w rodzaju „Siłaczki" rodem z Żeromskiego. Musimy mieć ministrów najlepszych z możliwych, a nie tylko takich, którzy decydują się pracować dla idei – szczególnie że tych ostatnich jest mało.

Jeśli chcemy sprawić, by udział w rządzie był równaniem w górę, by był aspiracją dla najlepszych, to stwórzmy im do tego warunki. Nie chodzi o to, by ich uwodzić kosmicznymi zarobkami. Chodzi o to, by zarobki ministra były porównywalne przynajmniej z zarobkami jego asystentki. Dziś zaś pensja ministra polskiego rządu oscyluje w granicach – okrytej złą sławą wśród szefów firm transportowych – niemieckiej płacy minimalnej.

Może się to komuś podobać albo nie, ale żyjemy w takich czasach, w których pieniądze są istotne także dla budowy prestiżu, wizerunku oraz pozycji zarówno własnej, jak i państwa. A wspomniani kluczowi decydenci zarabiają tyle samo co osoba dysponująca niewielkim budżetem i mająca pod sobą kilku pracowników. Przy całym szacunku dla ciężkiej pracy, ale chcemy chyba, by do rządu szli ludzie doświadczeni, by była to kariera dla najlepszych, a nie szansa na wybicie się dla przeciętnych?

Reklama
Reklama

Tchórzostwo, specyficzna polityczna poprawność albo, jak kto woli, autocenzura – niejedno ma zresztą imię – nierzadko prowadzi do naprawdę fatalnych skutków. Jednym z nich jest to, że po tylu latach i po tak straszliwych doświadczeniach polski rząd i prezydent wciąż nie korzystają z własnych długodystansowych i bezpiecznych samolotów.

Nie domagam się tego, by nasi politycy rozrzucali złoto na swej drodze jak osławione siedemnastowieczne polskie delegacje. Dziś szpan i ostentacyjny przepych są domeną Trzeciego Świata i ich kompleksów. Niemniej dziadostwo i oszczędności tam, gdzie ich być nie powinno, są przejawem braku gospodarności oraz tchórzostwa i zacofania. Nie może być tak, że przedstawiciele naszego kraju, ze strachu przed wrzaskiem jednego czy drugiego populisty, mają kłopoty z dotarciem na czas na ważne spotkania, zarabiając przy tym śmieszne pieniądze. Który już rok z rzędu o tym rozmawiamy? Powinniśmy się wszyscy tego wstydzić.

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Opinie Ekonomiczne
Prof. Chłoń-Domińczak: Dlaczego ekonomiści rozmawiają o demografii
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Krakowiak: Regulacje nie są lekiem na wszystko
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Bułgaria, czyli o znaczeniu sprawnych instytucji
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Twarda składka (zdrowotna) do zgryzienia
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Ekonomiczne
Prof. Beata Javorcik: Stary wspaniały świat?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama