Tak też wygląda sytuacja naszego państwa, które planuje wprowadzić minimalną stawkę godzinową na poziomie 12 złotych, ozusowuje umowy cywilnoprawne, a samo myśli nad tym, jak obejść obie te regulacje w praktyce.
Bo problem tak naprawdę nie dotyczy przede wszystkim prywatnych przedsiębiorców, tych krwiopijców, kapitalistów, chytrych sklepikarzy, którymi socjalni populiści z lewa i prawa wciąż tak lubią straszyć. Problem zaczyna się w tym miejscu, w którym przedsiębiorca wchodzi w kontakt z administracją publiczną. I to właśnie wobec tej sfery, reprezentując środowisko pracodawców, mam poważne zastrzeżenia. Trudno ich zresztą nie mieć.
Bo oto firma X wygrywa przetarg na ochronę budynku Y należącego do publicznego właściciela. Przetarg wygrywa. Jak? To proste. Ceną. Najniższą, bo ta premiuje oferty w stosunku 90 do 10, gdzie 10 oznacza np. doświadczenie, a 90 – drakońskie cięcie kosztów. W branży ochroniarskiej głównym kosztem jest sam ochroniarz. Co więc się tnie? Są i takie „okazje", w których stosunek ten wynosi 95 do 5! Może zresztą, żeby nie było tak teoretycznie, darujmy sobie te iksy i igreki. Oto tylko kilka z setek przykładów z końca ubiegłego i początku tego roku: godzina robocza ochroniarza w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu to 6,19 zł. W Urzędzie Miejskim w Łodzi to około 5,5 zł. Od tych kwot należy odjąć zarobki agencji ochrony. Te kwoty należy ozusować, o czym ogłaszający przetarg wie przecież doskonale! Pozostaje ok. 4–5 zł za godzinę. I co dalej? Czy sytuację tę zmieni ustawowy nakaz płacenia za tę godzinę 12 zł? Nie. Jeśli administracja publiczna nadal będzie „promowała" uczciwe stawki w powyższy sposób. W jak głębokim poważaniu ma ta administracja kwestię płacy minimalnej, litościwie nawet nie wspomnę.
A co z firmą, która podpisywała kontrakt na takich, zaakceptowanych, a de facto wymaganych przez państwo, warunkach, a teraz zmieni ono zasady gry? Dobre pytanie, biorąc pod uwagę fakt, że wiele tych „intratnych" kontraktów administracja zawiera na rok lub dłużej.
A przecież sprawa nie dotyczy tylko branży ochroniarskiej – najczęstszego źródła usług zewnętrznych dla polskich urzędów. Dotyczyć może firm sprzątających, stołówek, a także kontrahentów przy wielkich zleceniach publicznych. Wszystkie te firmy podpisywały umowy z publicznym zleceniodawcą na określonych warunkach. Nawet jeśli podpisywały je po tym, kiedy jako zasada przestało już działać nieszczęsne kryterium cenowe, to nie oszukujmy się, często działało ono dalej, choć w sposób niesformalizowany.