Magia łatwych recept

Jeśli chcemy, by polski PKB nadal szybko rósł, potrzeba zmiany kraju montowni w wielkie centrum badań i rozwoju.

Publikacja: 09.03.2016 20:00

Magia łatwych recept

Foto: materiały prasowe

Trafna jest diagnoza, że proste rezerwy w polskiej gospodarce się wyczerpały i grozi nam pułapka średniego dochodu. Dotychczasowy model gospodarczy oparty w dużej mierze na tańszej sile roboczej nie może być w dalszym ciągu siłą napędową polskiej gospodarki. Czas zadać pytanie, jak z tej pułapki wyjść? Nie ma na to jednej łatwej recepty, ale propozycje tego typu prostych leków na wszelkie bolączki pojawiają się ostatnio w Polsce. Jednym z nich ma być repolonizacja. Słowo to jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki. Odnosi się je a to do banków, a to mediów, a to gospodarki jako całości. Kluczowe jest jednak, jak taką repolonizację czy polonizację rozumiemy i jak odpowiada ona na rzeczone zagrożenie popadnięcia w pułapkę średniego dochodu, czyli relatywnie satysfakcjonującego poziomu życia dla nielicznej klasy średniej, ze znacznymi obszarami biedy.

Niewątpliwie, aby polski PKB nadal szybko rósł, potrzeba zmiany kraju montowni w wielkie centrum badań i rozwoju. Trzeba wyjść z roli taniego podwykonawcy, obejmując funkcję producenta wysoko przetworzonych dóbr.

Co do zasady nie sądzę, aby wyższy udział polskiego kapitału w gospodarce miał stać takim celom na przeszkodzie. Może nawet w osiągnięciu takiego celu pomóc, ale pod kilkoma koniecznymi i trudnymi do spełnienia warunkami. Koniecznie bowiem trzeba tzw. repolonizację dobrze zdefiniować, by nie wylać dziecka z kąpielą i próbując „spolszczyć" strukturę własności, nie wpędzić całego systemu w turbulencje.

Po pierwsze, ten polski, rodzimy kapitał powinien być aktywny, inwestujący, innowacyjny i naprawdę konkurencyjny, a nie nastawiony na państwowe subwencje i chroniony koncesjami. Nie jestem przekonana, że konsolidacja wokół spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa i stawianie biurokratycznych przeszkód ich konkurentom będzie gospodarce sprzyjać, bo trudno się spodziewać, by mniejsza presja konkurencyjna inspirowała do pozytywnych zmian.

Do drugie, repolonizacja nie może oznaczać zniechęcenia do inwestycji w Polsce inwestorów zagranicznych. Nie oszukujmy się, nie wymyślimy koła od nowa. To z nimi trzeba współpracować, by mieć dostęp do technologii, na których później można budować własne innowacje. Właśnie kooperacja z zagranicą może okazać się kluczowa przy planowanej reindustrializacji.

Po trzecie, nie da się łatwo, szybko i w rewolucyjny sposób zmienić struktury sektora bankowego. To przecież za jego pośrednictwem (obok rynku kapitałowego, gdy ten jest odpowiednio rozwinięty) finansuje się gospodarka. Przetasowania w tym sektorze, jeśli w ogóle są potrzebne, muszą być bardzo ostrożne i przemyślane, by nie włączyć gospodarce finansowego hamulca.

Po czwarte i chyba najważniejsze, potrzebny jest do tego wszystkiego odpowiedni kapitał ludzki, a więc edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Polskie uczelnie nie mogą być w europejskim ogonie, kadra inżynierska musi być solidnie wykształcona, a młodzież uczona przedsiębiorczości i praktycznych umiejętności. Jej marzeniem nie może być ciepła posadka w państwowej spółce.

Zatem jeśli już „repolonizować", to bez dogmatyzmu, pozostając otwartym na świat i inwestycje. Przy tym należy stworzyć ramy instytucjonalne w postaci równych szans i jasnych, niedających się obejść zasad dla wszystkich wnoszących wartość do krajowej gospodarki – zarówno kapitału polskiego, jak i zagranicznego.

Autorka jest prezesem Executive Club i managing partnerem Cigno Consulting, pracowała w instytucjach finansowych: austriackiej firmie brokerskiej Allfinanz, Skarbiec Asset Management Holding, od kilku lat związana z branżą doradztwa personalnego.

Trafna jest diagnoza, że proste rezerwy w polskiej gospodarce się wyczerpały i grozi nam pułapka średniego dochodu. Dotychczasowy model gospodarczy oparty w dużej mierze na tańszej sile roboczej nie może być w dalszym ciągu siłą napędową polskiej gospodarki. Czas zadać pytanie, jak z tej pułapki wyjść? Nie ma na to jednej łatwej recepty, ale propozycje tego typu prostych leków na wszelkie bolączki pojawiają się ostatnio w Polsce. Jednym z nich ma być repolonizacja. Słowo to jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki. Odnosi się je a to do banków, a to mediów, a to gospodarki jako całości. Kluczowe jest jednak, jak taką repolonizację czy polonizację rozumiemy i jak odpowiada ona na rzeczone zagrożenie popadnięcia w pułapkę średniego dochodu, czyli relatywnie satysfakcjonującego poziomu życia dla nielicznej klasy średniej, ze znacznymi obszarami biedy.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego