– Jeśli nasi przodkowie marzyli kiedyś, żeby polscy wieszcze trafili pod strzechy, to ta idea urzeczywistnia się właśnie teraz dzięki internetowi – mówi Waldemar Dąbrowski, dyrektor Opery Narodowej. – Po raz pierwszy arcydzieło Moniuszki, jakim jest „Straszny dwór”, ma szansę zagościć w każdym domu, nie tylko w Polsce.
Spektakle operowe coraz częściej są transmitowane przez internet i dzięki temu z kilkunastodniowym opóźnieniem możemy oglądać najnowsze premiery czołowych teatrów świata: monachijskiej i wiedeńskiej Staatsoper, londyńskiej Covent Garden czy brukselskiej La Monnaie. W Warszawie przygotowania do wejścia na platformę internetową trwały od paru lat, intensywnie zaczęto nad tym pracować przez ostatnie miesiące.
Na piątym piętrze Teatru Wielkiego w Warszawie powstało najnowocześniejsze studio telewizyjne, umożliwiające nie tylko transmisję, ale równie rejestrację spektakli w systemie 4K. W przyszłości Opera Narodowa chce bowiem nie tylko pokazywać kolejne przedstawienia w internecie, ale także wydawać je na płytach DVD, jak robią to obecnie wszystkie czołowe teatry świata.
Bezpośrednie próby do transmisji streamingowej „Strasznego dworu” rozpoczęły się zaś z chwilą premiery obecnej inscenizacji Davida Pountneya. Chodziło o to, by 19 listopada nie zdarzyły się żadne wpadki zarówno realizatorów, jak i wykonawców. Ci drudzy muszą bowiem być oswojeni zarówno z systemem kamer, jak i mikrofonów. – Jeśli zaś na ekranie komputera widz dojrzy mikroporty, w które zostaną wyposażeni soliści, to niech wie, że służą one wyłącznie do zapisu dźwięku, nie mają natomiast na celu sztucznie wzmacniać głos śpiewaka – wyjaśnia kierujący realizacją Jerzy Krysiak.
Obecna transmisja streamingowa rozpoczyna nowy rozdział w dziejach teatru operowego w Polsce także z tego powodu, że oto po raz pierwszy „Straszny dwór” będzie miał tak masową widownię zagranicą. Dotychczasowe próby wylansowania tego dzieła nie przynosiły powodzenia.