Niemal co trzecia kobieta w Polsce skarży się, że podczas porodu dziecko zostało z niej brutalnie wypchnięte. Lekarz z całej siły naciskał ciężarnej na brzuch łokciem lub własnym ciałem – wynika z badań przeprowadzonych przez inicjatorki akcji „Lepszy poród".
Oficjalnie pracownicy szpitali mówią o tym, że u nich tej metody przyspieszenia porodu się nie stosuje. Rzeczywistość bywa inna.
– Prowadziliśmy badania dwutorowo. Po pierwsze, badaliśmy kobiety, które rodziły między 2004 a 2014 r. Aż 31 proc. ankietowanych odpowiedziało, że są przekonane, iż w ich przypadku zastosowano tzw. chwyt Kristellera, czyli wypychanie siłą dziecka z macicy – opowiada Karolina Piotrowska, jedna z inicjatorek akcji. – Zaskoczyła nas skala tego zjawiska, dlatego postanowiłyśmy sprawdzić, czy może w ostatnich latach jest mniej takich przypadków. Policzyłyśmy wyniki z 2014 r. i okazało się, że prawdopodobnie zastosowano ten manewr u takiej samej liczby rodzących. Czyli nic się nie zmieniło – mówi.
Z ankiety wynika, że najgorzej jest w województwie lubelskim, gdzie w tak brutalny sposób kończy się co drugi poród. Najrzadziej do tych praktyk uciekają się położnicy z Mazowsza i województwa zachodniopomorskiego – w co piątym przypadku.
W badaniu wzięło udział 1060 kobiet z całej Polski.