Reklama

Pacjenci czują się oszukani

O likwidacji lecznicy rehabilitacyjnej przy ul. Dragonów pacjenci dowiedzieli się jako ostatni. Na zabiegi zapisywano ich nawet na maj. Teraz zostali na lodzie

Publikacja: 28.02.2008 03:36

Nasza czytelniczka, pani Krystyna od lat korzysta z pomocy rehabilitantów w przychodni przy ul. Dragonów. Dwa dni temu przyszła na umówiony wcześniej zabieg.

– Na miejscu okazało się, że placówka jest zamknięta, nie było ani jednego pracownika. Nikt nie powiedział mi, dokąd teraz powinnam się zgłosić – opowiada czytelniczka.

W takiej samej sytuacji jak nasza czytelniczka znalazło się 200 innych pacjentów. Z dnia na dzień zostali pozbawieni opieki rehabilitantów i masażystów, choć zapisy obejmowały wizyty do końca maja.

– Zostaliśmy wyrzuceni na bruk przez urzędników i dyrekcję placówki – mówią zdenerwowani. – Powinni nas uprzedzić, tak abyśmy mieli szansę na zapisanie się do innego specjalisty – narzekają.

Informacja o zamknięciu zaskoczyła nie tylko chorych. Pracownicy o likwidacji ich lecznicy dowiedzieli się kilka dni wcześniej.

Reklama
Reklama

– W ubiegłym tygodniu nasza dyrekcja powiedziała nam, że w piątek (22 lutego – red.) przychodzimy ostatni dzień do pracy – opowiada jeden z nich.

Dlaczego zamknięto przychodnię, w której rocznie było wykonywanych 40 tysięcy zabiegów?

– Po prostu Narodowy Fundusz Zdrowia nie podpisał z nami umowy – wyjaśnia Wojciech Zasacki, dyrektor szpitala na Solcu, któremu podlega lecznica przy ul. Dragonów. – Urzędnicy zarzucili nam brak odpowiedniego wyposażenia i niespełnianie wymagań sanepidu – dodaje.

Nowy sprzęt, którego brak wytknął mazowiecki NFZ, łącznie kosztuje ok. 35 tys. zł. – To nie jest dużo – przyznaje dyrektor Solca. – Ale szpital jest w tragicznej sytuacji i nie ma takiej kwoty.

Wojciech Zasacki zapewnia, że pacjenci z ul. Dragonów będą przyjęci przez specjalistów dwóch pozostałych lecznic rehabilitacyjnych podległych szpitalowi na Solcu: przy ul. Mokotowskiej i Konwiktorskiej. Zadzwoniliśmy do tych placówek. W obydwu usłyszeliśmy, żeby zadzwonić za tydzień: – Wtedy z urlopów wrócą rehabilitanci z Dragonów. Na zabiegi będziemy zapisywać po ich powrocie. Po prostu mamy swoich pacjentów i nie zajmiemy się wszystkimi.

W całej Warszawie działa zaledwie kilkanaście przychodni rehabilitacyjnych. Średnio na zabiegi czeka się około trzech miesięcy. Zamknięcie lecznicy przy ul. Dragonów spowoduje, że terminy przyjęć do specjalistów przesuną się o kilka tygodni.

Reklama
Reklama

Urzędnicy z ratusza, któremu podlega szpital na Solcu, mają nadzieję, że placówkę uda się ponownie uruchomić na początku przyszłego roku. Pieniądze, czyli 1,8 mln zł na remont przychodni zarezerwowano w budżecie już w ubiegłym roku.

– Ale poprzedni dyrektor nie dotrzymał pewnych wymogów prawnych. Dlatego dotację musieliśmy wydać na coś innego – wyjaśnia dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej Elżbieta Wierzchowska.

Inaczej przedstawia, to były szef Solca Waldemar Rybak. – Żeby rozpocząć remont, potrzebne było pozwolenie miasta, które jest właścicielem budynku. Przez pół roku bez powodzenia prosiłem panią Wierzchowską o przyspieszenie wydania zgody – twierdzi.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: a.sijka@rp.pl

Nasza czytelniczka, pani Krystyna od lat korzysta z pomocy rehabilitantów w przychodni przy ul. Dragonów. Dwa dni temu przyszła na umówiony wcześniej zabieg.

– Na miejscu okazało się, że placówka jest zamknięta, nie było ani jednego pracownika. Nikt nie powiedział mi, dokąd teraz powinnam się zgłosić – opowiada czytelniczka.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Ochrona zdrowia
Potrzebna kolejna dotacja na zdrowie. Ile dopłaci budżet do NFZ?
Ochrona zdrowia
Otyłość to choroba cywilizacyjna, ale można ją skutecznie leczyć
Ochrona zdrowia
Ważny pacjent, nie właściciel szpitala
Ochrona zdrowia
Szpitale z miliardem długów w ZUS
Ochrona zdrowia
Medycy z Ukrainy będą leczyć na dotychczasowych zasadach
Reklama
Reklama