Pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów, protestując w ten sposób przeciw niskim płacom. Od czwartku pielęgniarki strajkują całodobowo.
W piątek odrzuciły propozycję podwyżki blisko 100 zł na rękę, którą zaproponował im marszałek województwa podlaskiego. Kobiety domagają się podniesienia płac o 500 zł brutto miesięcznie.
Poseł Leszek Cieślik powiedział, że po rozmowie ze strajkującymi poznał dość szczegółowo problem i zamierza spotkać się w poniedziałek zarówno z dyrektorem szpitala, jak też z marszałkiem województwa podlaskiego.
- Potrzebny jest kompromis z obu stron. On jest możliwy, ale musi być dobra wola jednych i drugich - dodał Cieślik.
W strajku uczestniczy w sumie ok. 400 pielęgniarek i położnych - ponad 80 proc. wszystkich zatrudnionych w suwalskim szpitalu. Pielęgniarki strajkują rotacyjnie - te które mają zaplanowane danego dnia dyżury. Część z nich przebywa na oddziałach z polecenia ordynatorów. Pozostałe pielęgniarki strajkują w świetlicy szpitalnej.