11 recept rządu dla służby zdrowia

Ostre starcie ministrów w Sejmie: o wysokość składki zdrowotnej i o to, czy przy pracy nad ustawami łamano przepisy o lobbingu

Publikacja: 27.03.2008 03:29

11 recept rządu dla służby zdrowia

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Debata nad 11 projektami zdrowotnymi trwała od rana do późnej nocy. Pełna emocji, ale przy prawie pustych ławach. Do prawdziwej awantury doszło, gdy posłowie zajęli się wysokością składki na ubezpieczenie zdrowotne. Podniesienie jej z 9 do 10 proc. zapowiedział w zeszłym tygodniu premier Donald Tusk. Zapłacimy za to z własnej kieszeni: wyższej składki nie będzie można odliczać od podatku.

Projekty opozycyjne zakładały, że byłaby ona odliczana od podatku PIT. PiS chciał 13-procentowej składki odliczanej w całości od podatku, LiD 12-procentowej odliczanej częściowo.

– Jesteśmy krajem, który najmniej w Europie wydaje na zdrowie ze środków publicznych. Nie stać nas na nowoczesne technologie, nie stać na leczenie na światowym poziomie – mówił w imieniu PiS były minister zdrowia Zbigniew Religa. – Wiem, jak trudne są dyskusje o składce. Każdy szef resortu finansów jest wrogiem ministra zdrowia.

Odpowiedź szefa resortu finansów była ostra. – To nie minister finansów jest wrogiem podwyższenia składki. To ministrowie edukacji, nauki, infrastruktury, w imieniu których on występuje – grzmiał Jacek Rostowski.

I wyliczał: wprowadzenie wyższej składki to odebranie ulg na dzieci 6,6 mln rodziców. To ograniczenie dochodów samorządów o 60 proc. To odebranie po kilkaset milionów złotych miastom organizujących Euro 2012.

I na koniec deficyt sięgający miliardów złotych. – Pan profesor Religa zapomniał, że w budżecie też są nasze wspólne pieniądze – mówił Rostowski. A na koniec dodał: projekt LiD to taki pół-PiS. Trochę bardziej ostrożny i trochę mniej nieodpowiedzialny.

– Może nie jestem finansistą, ale nie jestem też kretynem – zareagował Religa. – Doskonale zdaję sobie sprawę z obciążeń, jakie to niesie. Ale należy w końcu zdecydować, że na zdrowie pieniądze wydawać trzeba. Wtórował mu Bolesław Piecha (PiS): – Wszystkie ościenne kraje mają składkę wyższą niż nasza. I co? Im jakoś budżet się dopina!

Niespokojnie było także wcześniej. Przeciw trybowi prac nad ustawami zdrowotnymi protestował Marek Balicki z LiD. Pytał, dlaczego projekty opracowane przez rząd zgłosili do laski marszałkowskiej posłowie PO i dlaczego zrezygnowano z normalnych konsultacji społecznych. – Nie przyspieszyło to prac. Projekty przez kilka miesięcy leżały w Sejmie. Nie wiemy, kto je opracował – oburzał się Balicki.

Chodziło mu o prace nad ustawą o ubezpieczeniach dodatkowych. Przedstawiciele rządu sygnalizują, że jej przepisy mogą się zmienić. W jaki sposób? Nie wiadomo.

– To naruszenie ustawy o dostępie do informacji publicznej, naruszenie ustawy o lobbingu. Takie zachowanie w głowie się nie mieści – mówił Balicki.

PiS chce odrzucenia większości omawianych wczoraj projektów PO.

Stenogram z debaty na stronie

www.sejm.gov.pl

Dorota Gardias, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych

Rz: Samorząd lekarski zażądał wycofania z Sejmu ustaw reformujących służbę zdrowia. Jak związek ocenia te projekty?

Dorota Gardias:

Projekty ustaw omawiałyśmy podczas białego szczytu. Znamy je doskonale. Mamy nadzieję, że rząd je w czasie prac sejmowych poprawi, uszczegółowi, bo diabeł tkwi w szczegółach. Będziemy zgłaszać poprawki, mamy nadzieję, że uwagi środowiska medycznego zostaną uwzględnione.

Która z tych ustaw budzi sprzeciw związku?

Oczywiście rozwiązania dotyczące przekształcenia szpitali w spółki. Nie wiem, co taka zmiana mogłaby dać, skoro nie zmieni się ani płatnik, ani kwota, którą płaci za leczenie. Rozumiem, że właściciel powinien mieć większą kontrolę nad szpitalem, ale nie jest to jeszcze powód do takich przekształceń.

Boi się pani prywatyzacji?

Nie widzę sensu prywatyzacji dobrych szpitali. Natomiast boję się, że te zadłużone będą masowo upadać. Na początku mówiono, że przekształcanie w spółki będzie poprzedzone oddłużeniem.

Wersji było kilka: poświadczenie przez rząd kredytów dla szpitala, pożyczki z Banku Gospodarstwa Krajowego. Na obietnicach chyba się skończyło, bo żadne z tych rozwiązań nie zostało zapisane w projektach, nad którymi dzisiaj pracuje Sejm.

Czy związki zawodowe nie chcą zmian, bo w spółce ich pozycja jest dużo słabsza niż w szpitalu publicznym? Nie mogą, na przykład, wymuszać podwyżek przekraczających możliwości finansowe szpitala...

To zupełnie chybiony zarzut. Po pierwsze, związki zawodowe mogą działać tak samo w szpitalu publicznym, jak i w spółce. Nie ma tu żadnej różnicy. Po drugie, troszczymy się przede wszystkim o dobro pacjenta: wiemy, że w spółkach gwałtownie spada zatrudnienie. Personel zarabia bardzo mało. Wcześniej czy później odbija się to na opiece nad chorymi.

Co pani sądzi o podwyższeniu składki na leczenie?

W tej chwili są trzy koncepcje podwyższenia składki: zapowiedziana przez rząd i dwa projekty ustaw autorstwa opozycji. Znacznie się różnią. Poczekajmy, aż politycy dogadają się między sobą, który z nich chcą realizować, a potem będziemy komentować.

rozmawiała Sylwia Szparkowska

Lepszy dostęp dla bogatszych

Plusy:

- Publiczna służba zdrowia zostanie wsparta pieniędzmi, które do tej pory trafiały do sektora prywatnego.

- Osoby dodatkowo ubezpieczone wypadną z kolejki do leczenia, a dla pozostałych dostęp do zabiegów będzie łatwiejszy.

- W końcu dowiemy się, do jakiego leczenia mamy prawo w ramach składki zdrowotnej. Wprowadzenie ubezpieczeń dodatkowych zmusi rząd do przygotowania takiego wykazu procedur.

- Pierwszy raz do parlamentu trafił projekt ubezpieczeń. Nawet jeśli wymaga poprawek, jest to materiał, na którym można prowadzić prace.

Minusy:

- Do tej pory nie określono koszyka świadczeń gwarantowanych. Dyskusja o ubezpieczeniach jest wyłącznie teoretyczna. Nie wiadomo dokładnie, co zyskamy za dodatkową składkę.

- Eksperci ostrzegają, że składka na ubezpieczenie może być bardzo wysoka,a ludzie wcale nie będą chcieli z tego korzystać. Im mniej osób skorzysta, tym składka będzie wyższa. Polacy zaś niechętnie się ubezpieczają.

- Tam, gdzie kolejka do leczenia tworzy się np. z braku lekarzy, a nie z braku pieniędzy, bezpłatny dostęp do zabiegów może być jeszcze bardziej utrudniony niż w tej chwili.

—syl

Biurokracja w obronie chorego

Plusy:

- Pacjentom będzie łatwiej poznać swoje prawa – w tej chwili są one rozrzucone po różnych ustawach i chorzy często po prostu nie wiedzą o przysługujących im uprawnieniach.

- Stworzenie oddzielnego aktu prawnego przypomina, że chorzy mają prawo np. do informacji, do intymności oraz do szacunku w kontaktach ze służbą zdrowia.

- Pacjenci mają skorzystać na wprowadzeniu prawa do odwołania się od diagnozy medycznej. Budzi to jednak kontrowersje wśród lekarzy, którzy tłumaczą, że leczenie nie jest oparte na decyzjach administracyjnych.

Minusy:

- Ustawa zakłada stworzenie oddzielnej instytucji rzecznika praw pacjenta. Ma ona kosztować 100 mln zł rocznie. Środowisko medyczne podkreśla, że to tylko tworzenie niepotrzebnych stanowisk, biurokracjii dublowanie już istniejącej instytucji rzecznika praw obywatelskich.

- Wśród praw pacjenta nie ma prawa dostępu do leczenia w rozsądnym terminie. Rząd tłumaczy, że jest to zawarte w innej ustawie – ubezpieczeniowej – ale chorzy mogą to szczególnie boleśnie odczuć. Najczęstsze konflikty na linii służba zdrowia – pacjent dotyczą bowiem najczęściej trudnego dostępu do leczenia, a nie błędów lekarskich.

—syl

Więcej z budżetu czy od pacjentów

Plusy:

- Zwiększenia nakładów na służbę zdrowia nie da się uniknąć. Z publicznych pieniędzy wydajemy na nią – w stosunku do naszego produktu krajowego brutto – najmniej w UE.

- Pieniądze będą potrzebne na coraz droższe i nowocześniejsze leki oraz sprzęt medyczny. Już za kilkanaście lat nasza służba zdrowia odczuje skutki starzenia się społeczeństwa. Trzeba też sprostać coraz wyższym oczekiwaniom finansowym pracowników służby zdrowia.

- Oba projekty opozycji zakładają, że wyższa składka obciąży budżet państwa, a nie bezpośrednio nasze kieszenie.

Minusy:

- Nie wiadomo, czyja koncepcja podwyższenia składki zdrowotnej przeważy. Jeśli rządowa (z obecnych 9 do 10 proc.), to wzrost dochodów NFZ będzie stosunkowo niewielki, a faktycznie wzrosną nam podatki. Projekt PiS to ogromne obciążenie budżetu państwa: składka rośnie do 13 proc., a do NFZ trafiłoby z budżetu kilkadziesiąt miliardów złotych. Pośrednia propozycja LiD to składka 12-proc. podwyższana kosztem budżetu państwa, ale częściowo finansowana przez obywateli.

- Podwyższenie składki zdrowotnej to mniejsza ulga podatkowa na dzieci i mniejsze dochody samorządów, które zależą m.in. od PIT.

—syl

Debata nad 11 projektami zdrowotnymi trwała od rana do późnej nocy. Pełna emocji, ale przy prawie pustych ławach. Do prawdziwej awantury doszło, gdy posłowie zajęli się wysokością składki na ubezpieczenie zdrowotne. Podniesienie jej z 9 do 10 proc. zapowiedział w zeszłym tygodniu premier Donald Tusk. Zapłacimy za to z własnej kieszeni: wyższej składki nie będzie można odliczać od podatku.

Projekty opozycyjne zakładały, że byłaby ona odliczana od podatku PIT. PiS chciał 13-procentowej składki odliczanej w całości od podatku, LiD 12-procentowej odliczanej częściowo.

Pozostało 93% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"