Kodeks handlowy zakłada, że szpitale mogą ogłaszać upadłość. Nie obawia się pan masowych bankructw?
Samorząd tworzą ludzie, którzy odpowiadają przed swoją społecznością. Tylko ktoś nierozsądny może sądzić, że doprowadzą do zamknięcia szpitala.
Czy spodziewa się pan prywatyzacji? Czy samorządy będą szukać prywatnych inwestorów, którzy przejmą od nich te spółki?
Jestem przekonany, że znakomita większość szpitali pozostanie samorządowa. Równocześnie, tak jak i dziś, mogą istnieć i dobrze sobie radzić szpitale prywatne. Dla pacjentów najważniejsze jest przecież, by byli przyjmowani bezpłatnie, w ramach ubezpieczenia. To, w jakiej formie zarządzany jest szpital, ma znaczenie drugorzędne.
A co z leczeniem, które się nie opłaca? Jaką gwarancję będą mieli pacjenci przewlekle chorzy, że spółka nadal będzie chciała się nimi zajmować?
Określenie „pacjent, który się opłaca” jest patologią. Nie może być tak, że szpital woli leczyć 20-latka, bo po jednym zabiegu wychodzi do domu, niż schorowanego starszego człowieka. Ten podział zniknie. W tej chwili NFZ pracuje nad nową wyceną zabiegów. To zresztą niejedyne rozwiązanie, od którego zależy reforma. Trwają prace m. in. nad ustawami o ubezpieczeniach dodatkowych, o prawach pacjenta, akredytacji. Wraz z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej, która reguluje przekształcenia szpitali, tworzą one pakiet ustaw reformujących służbę zdrowia.