Koronerem będzie mógł zostać lekarz ze specjalizacją z medycyny sądowej, patomorfologii, anestezjologii i intensywnej terapii oraz medycyny ratunkowej – zakłada wstępny projekt ustawy o stwierdzaniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów. Trafił do partnerów społecznych.
Czytaj także: Śmierć stwierdzi ratownik medyczny, a zgon potwierdzi koroner
Poza nimi koronerem, a więc opłacanym z budżetu państwa urzędnikiem, który stwierdzi zgon i określi, czy nastąpił on z przyczyn naturalnych czy w wyniku działania osób trzecich, będzie mógł zostać lekarz z trzyletnim stażem, który przejdzie odpowiednie badania w zakładzie medycyny sądowej.
Praca dla pięciu osób
Lekarzy dziwią takie kryteria, bo odróżniania znamion śmierci z przyczyn naturalnych i w wyniku działania osób trzecich poza medykami sądowymi uczeni są w trakcie kształcenia specjalizacyjnego tylko patomorfolodzy.
– To miłe, że będziemy mogli zostać koronerami bez dodatkowych szkoleń, ale zupełnie nie rozumiem dlaczego – mówi nam jeden z warszawskich anestezjologów, który wątpi, czy jego koledzy zechcą zostać koronerami. – Zarobki anestezjologów osiągają od 100 nawet do 200 zł za godzinę. Nie sądzę, by którykolwiek z kolegów zamienił je na orzekanie zgonu za 10 proc. średniej krajowej, czyli ok. 400 zł za kilka godzin trudnej i bardzo niewdzięcznej pracy. Stwierdzanie zgonu, zwłaszcza w terenie, nie jest przyjemne. Niełatwy jest też kontakt ze zrozpaczoną rodziną. To trudna praca – dodaje lekarz.