– Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów prowadzi śledztwo w sprawie narażenia pacjentki na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w związku z odmową przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży – potwierdza rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak.
Chodzi o sprawę prof. Bogdana Chazana, jednego z 3 tys. sygnatariuszy tzw. deklaracji wiary, który odmówił przeprowadzenia aborcji płodu z ciężką wadą rozwojową. Według matki dziecka profesor miał zwlekać do 24. tygodnia ciąży, gdy polskie prawo nie zezwala już na przeprowadzenie aborcji – najpierw zapewniając kobietę, że pomoże dziecku, a potem zlecając badania genetyczne. Pismo, w którym prof. Chazan tłumaczy, że nie może wyrazić zgody na wykonanie aborcji ze względu na konflikt sumienia, pacjentka dostała, gdy było za późno na zmianę lekarza.
Profesor nie zgadza się z tymi oskarżeniami. Nie jest jednak zaskoczony śledztwem prokuratury.
– Brałem to pod uwagę. Nie zmienia to jednak mojego stosunku do aborcji – mówi w rozmowie z „Rz". I dodaje, że kolejna kontrola nie zakłóca pracy szpitala (w placówce są już inspektorzy Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia, postępowanie wyjaśniające prowadzi też rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy).
Prokuratura wszczęła śledztwo we wtorek, po zawiadomieniu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, której członkowie dzień później manifestowali przed stołecznym ratuszem, domagając się od prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz usunięcia prof. Chazana ze stanowiska.