Przed tygodniem "Rz" opisała wynalazek kanadyjskich inżynierów – nakolannik wytwarzający prąd podczas chodzenia. Urządzenie – przypominające nieco dynamo – ma służyć do dostarczania energii elektrycznej przenośnym urządzeniom – takim jak telefony komórkowe, laptopy czy odtwarzacze MP3. Pomysłu Kanadyjczykom pozazdrościli naukowcy pracujący w amerykańskim Georgia Institute of Technology. Idea, nad którą pracują Yong Qin, Xudong Wang i Zhong Lin Wang jest jednak bardziej skomplikowana. Wykorzystuje nanotechnologię i wymaga nowych materiałów. Dopiero z nich można uszyć koszulę, która będzie produkować prąd.
U podstaw tego pomysłu leży tzw. zjawisko piezoelektryczne. W uproszczeniu – gdy specjalny materiał wyginamy, na jego ścianach pojawiają się ładunki elektryczne. Ale aby zebrać w ten sposób energię oddychania i bicia serca, konieczne jest skonstruowanie odpowiednio czułego i małego generatora.
Rozwiązaniem jest nanotechnologia pozwalająca operować niezwykle małymi obiektami. Naukowcy wzięli włókna węglowe (Kevlar) i naszpikowali je nanokablami z tlenku cynku. Takie kevlarowe włókno wyglądało na obrazie z mikroskopu sił atomowych jak włochaty wałek. Drugą kevlarową nić również pokryto takimi włoskami, ale powleczonymi złotem.
Gdy te włoski pocierały o siebie, powstawała energia elektryczna. Naukowcy policzyli, że metr kwadratowy tkaniny wyposażonej w takie nici może wytworzyć – w zależności od gęstości upakowania – od 20 do 80 mW.
System działa również po wygięciu kevlarowych nici – inżynierowie zrobili z nich pętelkę o średnicy 1 mm i nie zaobserwowali żadnych uszkodzeń. Takie rozwiązanie nadaje się zatem do wykorzystania w zwykłych ubraniach – zapewniają. Pomysł opisuje dzisiejsze wydanie magazynu "Nature".