Sztuka latania bez odrywania się od ziemi

Nie wychodząc z domu, można zasiąść za sterami wielkiego samolotu pasażerskiego lub kontrolować pracę lotniska. Już 1,5 tys. entuzjastów realizuje w Internecie marzenia, na których spełnienie w rzeczywistym świecie nie pozwala im zdrowie albo stan konta

Aktualizacja: 16.02.2008 13:53 Publikacja: 16.02.2008 00:14

Sztuka latania bez odrywania się od ziemi

Foto: Rzeczpospolita

Marcin Dziadowiec, student gospodarki przestrzennej na Uniwersytecie Warszawskim, rozpoczyna pracę na stanowisku Warszawa Radar, będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad całą Polską. Naprawdę siedzimy w jego pokoju, na siódmym piętrze bloku na Mokotowie. Marcin z uwagą wpatruje się w zielone punkty powoli przesuwające się po poszatkowanej siecią przecinających się linii czarnej mapie Polski. Linie to drogi lotnicze, a punkty, gdy je powiększyć, to symbole: krótkie rzędy zmieniających się co chwila liter i cyfr.

– Znak wywoławczy samolotu, poniżej poziom lotu (zadany i aktualny), kod nadawany przez system kontroli, nazwa lotniska docelowego... – Marcin pokazuje końcem ołówka kolejne napisy.

Z głośników komputera płyną komunikaty dla laika brzmiące niczym szyfr. Jednak chłopak bez problemu wyławia z tego hałasu istotne dane i nawiązuje kontakt z pilotem.

– To Speedbird, znak wywoławczy British Airways – wyjaśnia. – A to samolot Eurolotu. Będzie lądował w Poznaniu, rozpoczyna podejście od punktu Lima-Alpha-Whisky, czyli radiolatarni pod Poznaniem – dodaje, wskazując kolejny zielony punkt.

Na początek wystarczy niedrogi program komputerowy do symulacji lotów i stały dostęp do Internetu. Starszą wersję najpopularniejszego symulatora można kupić już za 25 zł. Więcej nie trzeba, aby ekran komputera, przy odrobienie wyobraźni, przeobraził się w kokpit Boeinga 737, a zasiadający przed nim internauta stał się na kilka godzin pilotem tej potężnej maszyny.

Zaczynałem od komputerowej symulacji, potem przyszedł czas na latanie w realu - Michał Kwieciński, student UW

To nie jest jednak kolejna komputerowa gra. Dzięki międzynarodowej sieci VATSIM (Virtual Air Traffic Simulation), użytkownicy symulatorów biorą udział w ogólnoświatowej zabawie polegającej na odwzorowywaniu rzeczywistego ruchu lotniczego.

Korzystając z materiałów opracowanych dla prawdziwych pilotów (mapy, plany lotnisk, procedury startów i lądowań, komunikaty pogodowe itp.), odbywają swoje wirtualne loty na istniejących w realnym świecie trasach, nadzorowani przez innych internautów zajmujących się kontrolą lotów. Dostać się do tej społeczności nie jest łatwo. Zwłaszcza kontrolerzy wirtualnego ruchu lotniczego to elitarne grono (tak jak w rzeczywistości). Aby zasiąść w prawdziwej wieży kontroli lotów, np. na lotnisku na Okęciu, trzeba przejść bardzo trudny proces rekrutacji w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, a następnie długie szkolenie.

VATSIM ma prostsze procedury, ale i tak nie każdy może zostać wirtualnym kontrolerem.

– Wysoko stawiamy poprzeczkę – przyznaje Wojciech Bursiak, weteran wirtualnej kontroli, instruktor, jeden z założycieli polskiego oddziału VATSIM. Na co dzień student czwartego roku nauk politycznych w Wyższej Szkole Pedagogicznej TWP.

– To zabawa dla osób dojrzałych, które chcą się uczyć i rozwijać swoje umiejętności – dodaje.

Aby zostać kontrolerem wirtualnego ruchu lotniczego, trzeba wypełnić test online i czekać na przydzielenie instruktora. Pod jego okiem odbywa się szkolenie i zdaje egzaminy na kolejne stopnie. Kandydat musi poznać i przyswoić sobie lotniczą terminologię (głównie w języku angielskim), topografię lotnisk, procedury kierowania ruchem lotniczym na kolejnych szczeblach: od płyty lotniska, przez tzw. strefę zbliżania rozciągającą się w promieniu około 100 km od lądowiska, po przestrzeń nad całym krajem.

Aby się w to bawić, musiałem opanować wiedzę z książek o lotnictwie - Marcin Dziadowiec,student UW

– Na początek postawiono mi warunek: miałem się nauczyć rozkodowywać METAR, czyli lotnicze komunikaty pogodowe. Byłem młody, miałem 16 lat, a do takich kandydatów podchodzi się raczej z rezerwą. Ale chyba przekonałem do siebie starszych kolegów, bo dali mi szansę i przyjęli na szkolenie. – wspomina Marcin Dziadowiec, jeden z bardziej doświadczonych kontrolerów polskiego VATSIM.

Największy ruch w wirtualnej przestrzeni powietrznej panuje w weekendy. Wówczas najwięcej osób ma czas, aby po tygodniu nauki lub pracy zasiąść za sterami samolotu czy pulpitem kontrolera.

W soboty często odwzorowują prawdziwą obsadę stanowisk na Okęciu. Na wirtualnej wieży zasiada wówczas komplet kontrolerów i wszyscy mają pełne ręce roboty. Czasem spotykają się w realnym świecie.

– Zdarzało nam się wejść w kilka osób do kawiarenki internetowej, zająć cały sektor i siedzieć do piątej, szóstej rano. W takiej zabawie udaje się osiągnąć efekt natychmiastowej koordynacji, tak ważny na prawdziwej wieży. Przebywając we własnych domach, porozumiewamy się m.in. za pomocą wewnętrznych chatów, ale to nie to samo – wyjaśnia Wojtek Bursiak. – Są wśród nas prawnicy, lekarze, dziennikarze, studenci, uczniowie. Ludzie w każdym wieku, choć przeciętny kontroler w polskim VATSIM ma około 25 lat.

Wielu z tych, którzy zaczynali w Internecie, pracuje dziś na prawdziwych wieżach kontrolnych – między innymi w Warszawie, Krakowie, Katowicach. Jednak w pracy nie chcą być postrzegani przez pryzmat swojego hobby.

– Utrwalił się stereotyp kontrolera VATSIM jako napalonego dzieciaka, który nie ma pojęcia o prawdziwej kontroli lotów. Próbowano to zmienić, m.in. organizując spotkanie z prawdziwymi kontrolerami. Najpierw reprezentacja polskiego VATSIM zwiedziła Agencję Ruchu Lotniczego, potem wspólnie z jej pracownikami zasiadła przed komputerami w wynajętej sali, aby kontrolować wirtualny ruch. Według licznych opinii było to miłe i pouczające dla obu stron spotkanie – przyznaje Wojtek.

Jednak sami wirtualni piloci i kontrolerzy przyznają, że stereotypowe myślenie o nich nie jest jednak pozbawione podstaw. VATSIM zdobywa coraz większą popularność i coraz więcej, zwłaszcza wśród pilotów, pojawia się osób przypadkowych, które nie interesują się lotnictwem, a wirtualne latanie traktują jako jedną z wielu gier komputerowych. Nad tym, aby osoby takie nie psuły zabawy innym, czuwają supervisorzy – inspektorzy, którzy posiadają uprawnienia pozwalające na ograniczanie innym dostępu do sieci.

Jednak w zdecydowanej większości użytkownicy VATSIM to ludzie zafascynowani lotnictwem. W realnym świecie często zajmują się spottingiem, czyli z aparatami fotograficznymi polują w portach lotniczych na ciekawe typy samolotów, niektórzy też naprawdę latają. Michał Kwieciński, student ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim, ma już licencję pilota samolotu turystycznego i lata głównie na cessnach. Zaczynał od VATSIM – w sieci „wylatał” tysiąc godzin. Później zapisał się do aeroklubu, latał na szybowcach, teraz pilotuje awionetki. W przyszłości chce zostać pilotem liniowym. Latanie pociąga go bardziej niż ekonomia, ale to kosztowne hobby. W Aeroklubie Warszawskim szkolenie praktyczne kandydata na pilota samolotu turystycznego kosztuje ok. 20 tys. zł.

Tym, którzy nie dysponują takimi pieniędzmi lub z powodów zdrowotnych nie mogą latać prawdziwymi samolotami, pozostaje VATSIM – tu mogą samodzielnie prowadzić nawet ogromnego boeinga. Wojtek Bursiak zwraca ponadto uwagę na bardzo konkretne korzyści płynące z uprawiania tego hobby.

– Na żadnym kursie nie nauczyłbym się angielskiego tak, jak tutaj, gdzie codziennie muszę używać go w praktyce. Po kilku latach porozumiewania się z osobami wielu narodowości jestem nawet w stanie rozpoznać akcent z różnych stron świata. Poza tym poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi i nie ma chyba takiego kraju, w którym nie mógłbym się umówić na piwo ze znajomym z VATSIM.

Wśród członków społeczności związanej z wirtualnym ruchem lotniczym można znaleźć postacie z pierwszych stron gazet. Swojego zamiłowania do lotnictwa od lat nie kryje Michał Wiśniewski, gwiazdor muzyki pop, lider zespołu Ich Troje. On również zaczynał od komputerowego symulatora, a teraz zdarza mu się zabrać na przejażdżkę prywatnym samolotem swoich przyjaciół z VATSIM. Czasem też zaprasza ich do swojego klubu w centrum Warszawy, gdzie wspólnie się bawią. Innym znanym vatsimowcem jest pianista Stanisław Drzewiecki. Informacji o jego pasji nie znajdziemy na oficjalnej stronie internetowej artysty, ale w środowisku jest znany jako wyjątkowy zapaleniec – własnoręcznie zbudował sobie w domu kopię samolotowego kokpitu, aby podczas zabawy w latanie jak najlepiej odwzorować sytuację pilota. Doświadczeniami zdobytymi przy budowie kokpitu oraz innymi projektami związanymi z wirtualnym lotnictwem dzieli się na stworzonej specjalnie w tym celu stronie, pod adresem www.drzewiecki-design.net.

Marcin Dziadowiec, student gospodarki przestrzennej na Uniwersytecie Warszawskim, rozpoczyna pracę na stanowisku Warszawa Radar, będzie kontrolował przestrzeń powietrzną nad całą Polską. Naprawdę siedzimy w jego pokoju, na siódmym piętrze bloku na Mokotowie. Marcin z uwagą wpatruje się w zielone punkty powoli przesuwające się po poszatkowanej siecią przecinających się linii czarnej mapie Polski. Linie to drogi lotnicze, a punkty, gdy je powiększyć, to symbole: krótkie rzędy zmieniających się co chwila liter i cyfr.

Pozostało 94% artykułu
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska