Odtwarzacze muzyczne, laptopy, nawigacje samochodowe, twarde dyski, a nawet elektroniczne ramki do zdjęć – wszystkie te urządzenia mogą zrobić użytkownikowi niemiłą niespodziankę. Nawet w fabrycznie nowych, nigdy nieużywanych mogą znajdować się wirusy, które tylko czekają, aż szczęśliwy właściciel podłączy swój nowy gadżet do komputera.
Złośliwe programy zwykle dostają się do takich urządzeń jeszcze w fabryce – prawdopodobnie przypadkowo na etapie testowania sprzętu. Ale może to być również zamierzone działanie przestępców – uważają eksperci. Przykłady takich wpadek producentów wymienia agencja AP – zainfekowane iPody firmy Apple, nawigacje samochodowe TomTom czy tanie elektroniczne ramki do zdjęć sprzedawane pod różnymi markami w największych sieciach handlowych.
Takie zaskoczenie przeżył specjalista komputerowy Jerry Askew, który kupił matce na 81. urodziny chińską elektroniczną ramkę do zdjęć. Gdy usiłował wgrać do pamięci urządzenia własne zdjęcia z komputera, zaalarmował go program antywirusowy. W ramce odkrył aż cztery wirusy, w tym jeden wykradający hasła.
To wina chińskich producentów, którzy oszczędzają na kontroli jakości, aby utrzymać niskie ceny – tłumaczą eksperci. – Z komputerami i oprogramowaniem dzieje się to samo co z toksycznymi zabawkami dla dzieci czy trującą pastą do zębów. Brak kontroli jakości – twierdzi prof. Yossi Sheffi, specjalista zarządzania na amerykańskiej MIT.
Problem polega jednak na tym, że większość elektronicznych gadżetów produkowana jest właśnie w Chinach. Tak było z zainfekowanymi iPodami (Apple tłumaczył się używaniem przez fabrykę zarażonego peceta do testowania sprzętu), a także z zestawem nawigacji samochodowej TomTom (producent nie wyjaśnił, w jaki sposób doszło do infekcji) i z ramkami sprzedawanymi w największej sieci elektroniki użytkowej BestBuy.