Nieszczęśliwy przypadek spowodował, że na kilka godzin zniknęły serwery najpopularniejszej encyklopedii online. Przez kilka godzin na całym świecie nie można było się dostać na strony Wikipedii. Te same, które w ramach protestu przeciw antypirackim przepisom SOPA (i ACTA) celowo wyłączono, aby pokazać, jak wyglądałby świat bez „wolnego dostępu do wiedzy". Teraz przypadkowe przerwanie dwóch kabli między Tampą na Florydzie a Virginią rzeczywiście odcięło internautów od tego serwisu. I co? I nic. Gdyby nie media, prawdopodobnie niewiele osób zauważyłoby awarię.
Na klej i sznurek
Połączenie internetowe między ośrodkami Wikipedii zostały przecięte w poniedziałek. Choć naprawiono je w nieco ponad godzinę, dostęp do artykułów encyklopedii był niemożliwy lub utrudniony jeszcze kilka godzin później. Nie wiadomo, co było przyczyną awarii. – Wydaje się, że teraz wszystko zostało już posklejane, a wszystkie usługi ponownie działają – powiedział David Gerard pracujący w Wikimedia Foundation. – Ktoś przeciął kable łączące nasze centra obliczeniowe w Tampa z Virginią. Mamy dwa ośrodki – jeden na Florydzie i jeden w Virginii oraz serwery w Amsterdamie.
Jak przyznał przedstawiciel fundacji prowadzącej jedną z najpopularniejszych stron w Internecie, ponieważ organizacja działa na zasadzie non profit i opiera się na dobrowolnych datkach, cała jej infrastruktura informatyczna trzyma się „na klej i sznurek".
Ostatni raz tak długa przerwa zdarzyła się Wikipedii w styczniu, gdy ruszyły protesty przeciw projektom nowych regulacji antypirackich, które – zdaniem internautów – miały godzić w wolność słowa i swobodny dostęp do Internetu. Eksperci, zaskoczeni skalą buntu, prognozowali wtedy, że wyłączenie nawet na krótko najpopularniejszych serwisów doprowadzi do katastrofy.
– Jeżeli takie problemy z Internetem trwałyby dłużej niż jeden dzień, straty finansowe byłyby gigantyczne, wzrosłoby bezrobocie – wieszczył Ken Mayland, były główny ekonomista First Pennsylvania Bank i prezes ClearView Economics.