Agencja Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych (DARPA) twierdzi, że to potrzebne amerykańskim wojskowym aby zwiększyć możliwości obserwacji i rozpoznania z powietrza.
Bezpilotowe statki powietrzne (UAV, zwane popularnie dronami, są powszechnie używane w bazach lądowych. Używanie ich na morzu jest jest znacznie trudniejsze. Dziś wymagałyby dużych lotniskowców z długimi pasami startowymi.
Nowy projekt został nazwany Tern - to po angielsku „mewa", ptak znany ze swojej wytrzymałości ale także skrót od Tactically Exploited Reconnaissance Node.
— Włączenie małych okrętów do startów i utrzymania w powietrzu bezzałogowych samolotów pozwoli znacznie rozszerzyć nasze rozpoznanie i zdolność do szybkiego i elastycznego definiowania celów zarówno na wodzie jak i na lądzie - powiedział Daniel Patt, menedżer programu w DARPA. — To jest jak powrót sokoła na ramię sokolnika, a nie na grzędę, która ciągle pozostaje w tym samym miejscu.
Około 98 proc. powierzchni lądów na świecie leży w odległości 900 mil morskich od wybrzeża. DARPA widzi więc wielką szansę rozszerzenia zadań dla dronów startujących z okrętów.