Google opublikował dane o wnioskach o usunięcie danych, jakie otrzymał w Europie w związku z wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie tak zwanego „prawa do bycia zapomnianym". Trybunał orzekł w maju, że ludzie, którzy z jakichś powodów obawiają się o swoją prywatność mogą poprosić Google (a także inne firmy zarządzające wyszukiwarkami) aby usunęły wrażliwe linki z wyników wyszukiwania. Sąd jednak pozostawił możliwość odmowy prośbie, jeśli zarządzający uznają, że narusza ona interes publiczny.
Firma Google poinformowała, że otrzymała 144 954 wnioski obejmujących 497 695 adresów URL. Tylko 42 proc z tej liczby zostało usunięte. „Oceniając wniosek, przyglądamy się, czy wyniki zawierają nieaktualne lub nieprawdziwe informacje na temat osoby" napisał Google. "Zadajemy sobie pytanie czy istnieje interes publiczny w informacji jaka pojawia się w wynikach wyszukiwania. Na przykład wtedy, gdy odnosi się do oszustw, nadużyć finansowych potwierdzonych wyrokami skazującymi sądów lub postępowaniami prowadzonymi przez urzędników państwowych".
Google podaje garść przykładów: w Niemczech, ofiara gwałtu poprosiła Google, aby usunąć link do artykuł w gazecie o tym przestępstwie. Strona artykułem została wymazana z wyników wyszukiwania nazwiska ofiary. Ale w innym postępowaniu w Szwajcarii prośba została odrzucona. Profesjonalny finansista prosił Google, aby usunąć ponad dziesięć linków na temat jego aresztowania i skazania za przestępstwa finansowe.
Osoby, których wnioski zostały odrzucone przez Google mogą żądać od lokalnych organów ochrony danych aby przyjrzały się tej decyzji.
Google podkreśla, że prawo ustanowione przez europejski trybunał jest kontrowersyjne. I zapewnia, że stara się stworzyć kanał, dzięki któremu webmasterzy, których linki zostały usunięte z wyników wyszukiwania, będą mogli się także odwoływać.