Wśród unieszkodliwionych przez Twittera kont znajdują się również takie, które należą do prominentnych publicystów i działaczy alt-right. Są to też konta zweryfikowane, czyli o potwierdzonej tożsamości autora. O sprawie jak pierwszy poinformował serwis gazety „USA Today". Zablokowani są m.in. Richard Spencer, Paul Town, Pax Dickinson, Ricky Vaughn i John Rivers.
Najbardziej jaskrawym przykładem nowej polityki serwisu jest wyłączenie konta Richarda Spencera, jego prawicowego think tanku National Policy Institute oraz magazynu online Radox Journal. Spencer wypowiedział się jednak na ten temat w YouTube (należącym do Google'a). — To korporacyjny stalinizm. Fizycznie jestem żywy i zdrowy, ale mówiąc o kontekście cyfrowym — grasują tu bojówki, których celem jest likwidacja alt-right — twierdzi. Jego zdaniem jest to celowe działanie Twittera aby zlikwidować radykalną prawicę w serwisie. — Wyrzucają ludzi z powodu ich poglądów.
Podczas kampanii prezydenckiej w USA to właśnie Twitter służył zwolennikom Donalda Trumpa do rozsiewania propagandy. Część informacji była nieprawdziwa, inne można zakwalifikować jako nawoływanie do nienawiści rasowej. Niektórzy spośród sympatyków alt-right ocierają się wręcz o faszyzm. Jednym z postulatów National Policy Institute jest na przykład „zabezpieczenie przyszłości i tożsamości osób pochodzenia europejskiego w Stanach Zjednoczonych".
Blokadę kont radykalnej prawicy prawdopodobnie wywołali członkowie organizacji lewicowych. Southern Poverty Law Center z Alabamy wystosowała do Twittera żądanie unieszkodliwienia ok. 100 kont, na których prezentowane są rasistowskie komentarze i wpisy. Zwykle po pewnym czasie „kary" Twitter odblokowuje konta, jednak nie jest to regułą. Niektóre konta prawicowych publicystów (m. in. wywodzących się z Breitbart) zostały skasowane permanentnie.
- Radykalna prawica w sposób oczywisty łamie regulamin Twittera i jesteśmy zadowoleni z faktu, że ta firma wreszcie zdecydowała się działać — mówi Heidi Beirich z Southern Poverty Law Center - Jako prywatna spółka Twitter nie ma obowiązku udostępniania forum dla białych nacjonalistów i może zrobić co zechce — tłumaczy w „USA Today" prof. James Grimmelmann, prawnik z Cornell University.