Trudno się oprzeć wrażeniu, że Index Copernicus to taka nasza-klasa dla naukowców. Chociażby dlatego, że jest systemem społecznościowym. Jego użytkownikami są głównie specjaliści z zakresu nauk biomedycznych, ale wciąż przybywa matematyków, fizyków czy chemików. Znajduje się wśród nich wielu Amerykanów, uczonych z Europy (2,5 tys. Polaków) i Azji. W ramach serwisu tworzą oni „wirtualne grupy badawcze", których istnienie na przekór przeszkodom geograficznym umożliwia międzynarodową współpracę nad projektami.
Każdy użytkownik ma własny profil. Dzięki temu osoby o podobnych zainteresowaniach naukowych bez problemu mogą się odnaleźć. Mało tego, mogą porównać swoje osiągnięcia z innymi. I na tym właściwie się kończy podobieństwo z naszą-klasą.
Index Copernicus jest systemem ekskluzywnym. Nie każdy może zostać jego użytkownikiem. Za to każdy jest dokładnie weryfikowany. Administratorzy pilnie strzegą bezpieczeństwa umieszczonych nań informacji. W końcu mogą one dotyczyć zarówno przebiegu przewodu doktorskiego, jak i wyników badań nad nowym lekiem. Sama przynależność do indeksu jest bezpłatna. Kosztuje obecność w wirtualnej grupie badawczej (100 euro rocznie za osobę) czy analiza potencjału naukowego danej instytucji.
O tym, że podobne narzędzie jest potrzebne, przekonuje jego sukces. Od początku istnienia, od listopada 2006 roku, rośnie liczba użytkowników. Według szacunków w ciągu dwóch lat osiągnie ona prawie 2 mln naukowców. System działający w języku angielskim został już przetłumaczony na chiński, trwają przystosowania do wersji polskojęzycznej. Po świętach wielkanocnych zarządzająca systemem spółka Index Copernicus International wejdzie na giełdę.
Od roku z indeksu korzysta doc. Mieczysław Litwin, zastępca dyrektora ds. naukowych Centrum Zdrowia Dziecka. – Jego istnienie rozwiązuje problem polegający na braku obiektywnej oceny aktywności naukowej – przekonuje Litwin.