„Nie chcemy tu cyborgów", „Wstęp bez Google Glass" – takie znaki już teraz pojawiają się na drzwiach kawiarni i restauracji w USA. Ich właściciele chcą chronić prywatność gości – i oczywiście wyróżnić się znajomością nowych technologii. Bo gadżet Google umożliwia m.in. filmowanie i fotografowanie bez wiedzy rejestrowanych osób i umieszczanie takich materiałów w Internecie, np. na Facebooku.
Serwery Google mogą nawet rozpoznać twarze filmowanych osób i podpisać je na portalu społecznościowym. Nikt już nie będzie anonimowy. I nikt nie będzie miał wpływu na to, jakie materiały o nim trafiają do publicznej sieci – oburzają się aktywiści kampanii „Stop the Cyborgs".
Google Glass to urządzenie zupełnie nowej kategorii. Ma formę zwykłych okularów, ale możliwości smartfona lub tabletu. Przede wszystkim okulary są podłączone cały czas do Internetu, co pozwala na wymianę informacji z serwisami społecznościowymi i usługami Google. Mogą też pokazywać przychodzące e-maile, prognozę pogody, mapy i nawigację, a nawet informacje z gazet. Ale zamiast na konwencjonalnym wyświetlaczu obraz prezentowany jest tuż przed okiem użytkownika. Jest nakładany na obraz świata widzianego przez człowieka, tworząc rzeczywistość rozszerzoną (augmented reality).
Do obsługi Google Glass nie jest konieczne używanie rąk – w większości przypadków wystarczą komendy głosowe. Dla osoby postronnej gadżet prawie niczym nie różni się od zwykłych okularów.
I to właśnie nie podoba się przeciwnikom tej technologii. Kampania „Stop the Cyborgs" skierowana jest przeciw naruszeniom prywatności przez użytkowników urządzeń typu Google Glass. W jednej chwili gadżet z „najlepszej innowacji 2012 roku" wg. magazynu „Time" stał się „najbardziej kontrowersyjnym gadżetem w historii".