System nosi nazwę Knowledge Vault i na razie przechowuje ok. 1,6 miliarda faktów. 271 milionów informacji automaty oceniły jako „potwierdzone", czyli z 90 - proc. prawdopodobieństwem prawdziwe.
Po co Google taka baza danych? To proste – gdy wpiszemy w wyszukiwarce internetowej dowolne pytanie, system wyświetli nie jak obecnie listę stron zawierających informacje, ale od razu odpowiedź. I to bez konieczności sprawdzania danych w sieci – weźmie je z własnych zasobów.
Tylko na pozór zmiana jest kosmetyczna. W rzeczywistości to rewolucja, która może zmienić każdą dziedzinę naszego życia.
Obecnie Google wykorzystuje podobną bazę danych nazywaną Knowledge Graph. Zawiera ona informacje wybrane (i edytowane) przez ludzi z licznych internetowych źródeł – m.in. z Wikipedii i CIA World Factbook. Zaprezentowana oficjalnie w 2012 roku funkcja dostępna jest jednak tylko w kilku najpopularniejszych językach świata. Zawiera też ograniczoną liczbę „faktów" – tu czynnikiem hamującym budowanie większej bazy danych byli ludzie.
Dlatego ich wyeliminowano. W Knowledge Vault dane zbierają i sprawdzają programy – algorytmy potrafią wyciąć z tekstu informację i porównać ją z innymi, oceniając jej wiarygodność. Na razie liczba informacji zebranych automatycznie jest mniejsza niż tych edytowanych przez ludzi. Ale to tylko kwestia czasu. Ponadto internetowe roboty Google mają dostęp do informacji niedostępnych publicznie: danych udostępnianych w Google+, przesyłanych w listach Gmail czy publikowanych na YouTube (wszystkie te serwisy należą do imperium Google). Inna sprawa – czy ludzie z Google będą z nich korzystać.