Wieniec na drzwiach, świąteczne girlandy nad wejściem, iluminacje na budynku i na drzewach wokół – w drogich inwestycjach nie ma problemu, żeby na świąteczne dekoracje wydać nawet kilka tysięcy złotych. Zresztą – dla ich mieszkańców nie jest to duży wydatek.
Zwykłe spółdzielcze czy wspólnotowe budynki wypadają blado na tym tle. I nie tylko w pieniądzach tkwi problem – chodzi także o chęci.
– Na świąteczne ozdoby i iluminację wydajemy około 4 tys. zł, nie licząc prądu, ale jego zużycie jest naprawdę niewielkie – mówi Dorota Krążała, zarządca w Villa Monaco. – Podobne są wydatki w przypadku Rezydencji Opera i Morskie Oko.
Budynki i drzewa oraz krzewy wokół budynków nie są ubierane z nadmiernym przepychem, ale raczej dyskretnie. Jeśli zawiesza się lampki na drzewach, to nie na wszystkich. Panuje generalna zasada, że ma być elegancko, a nie jak w Las Vegas. Po drugie – dekoracje pojawiają się późno – dwa, trzy tygodnie przed świętami, a nie, jak zdarza się w tej chwili w handlu, już w listopadzie.
– Koszty pokrywane są z funduszu celowego, który akceptują wszyscy mieszkańcy. Nie zdarzają się reklamacje dotyczące kosztów czy też ilości i jakości dekoracji – mówi Dorota Krążała.