Co ważne, popyt nie zmalał po kryzysie finansowym w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie inwestorzy zaczęli podchodzić z większą ostrożnością do oferowanych nieruchomości.
– Wraz ze wzrostem kosztów finansowania można było obserwować większą rezerwę w wycenie nieruchomości przez inwestorów – zauważa Wojciech Pisz z Cushman & Wakefield.
Sporo czynników w dalszym ciągu zachęca inwestorów do dość agresywnego inwestowania. Szczególnie widać to na rynku biurowym. – Bardzo dynamiczny wzrost czynszów, jaki dokonał się w ciągu ostatniego roku, zwłaszcza w budynkach w centrum Warszawy, spowodował, że w domach komercjalizowanych w poprzednich latach średni czynsz jest znacznie poniżej obecnych poziomów rynkowych. Przy sprzedaży takiego budynku inwestorzy są skłonni płacić cenę kalkulowaną o bardzo niską początkową stopę kapitalizacji, pomiędzy 5 i 6 proc., widząc duży potencjał wzrostu przychodów przy odnawianiu umów najmu – opowiada Wojciech Pisz.
Dzieje się tak nie tylko w Warszawie. Podobna sytuacja ma miejsce w miastach regionalnych, jak Kraków, Wrocław, Poznań, Katowice i Łódź, gdzie zwiększony popyt i nienadążająca za nim podaż powierzchni biurowej spowodowała spadek pustostanów oraz wzrost cen najmu. – Dla budynków biurowych zlokalizowanych w miastach regionalnych inwestorzy byli skłonni oferować ceny kalkulowane o początkową stopę kapitalizacji w granicach 6,5 – 7 proc., a dla niektórych budynków klasy A zlokalizowanych w ścisłym centrum – nawet poziom 6 proc. – szacuje Wojciech Pisz.
W 2008 r. ten trend zakupowy prawdopodobnie się utrzyma, jeśli nie dojdzie do dalszych poważniejszych tąpnięć na rynkach finansowych.