Pośrednicy narzekają na zastój w sprzedaży, na to, że właściciele najpierw upierają się na cenę wywoławczą, przez którą nikt nawet nie zainteresuje się ofertą, a potem żądają „cudu sprzedaży".

To jednak zdarza się rzadko, jeśli stawka ofertowa nie ulegnie zmianie. Jakiej? To zależy od tego, jak bardzo była zawyżona. Przeciętne obniżki w czasie negocjacji wynoszą 3 – 7 proc., choć zdarzają się i kilkunastoprocentowe rabaty.

Z ostatnich danych Szybko.pl wynika, że mimo utrzymującej się tendencji spadkowej, zmiany cen na rynku wtórnym następują powoli i dotyczą przede wszystkim największych miast. Ale jednak stawki ofertowe idą w dół, goniąc obniżki u deweloperów. Np. w Sopocie, Krakowie, Warszawie i Katowicach ceny wywoławcze lokali z drugiej ręki w ciągu miesiąca spadły o 1,1 proc., w Gdyni – o 1,2 proc., a w Szczecinie – o 1,6 proc.

Co będzie dalej? Są tacy, którzy wieszczą, że stawki znacznie pójdą w dół do końca roku, bo nie będzie kupujących. Są jednak i tacy, którzy mówią, że nie należy się spodziewać wyprzedaży mieszkań na rynku wtórnym, gdyż właściciele je będą wynajmować, nie chcąc stracić. Tak czy inaczej „cudu sprzedaży" nie będzie. Zabraknie finansowania, bo kolejek po kredyt hipoteczny nie ma.