Nagłośniona przez media sprawa Karola Nawrockiego ujawnia systemowy problem polskiego mieszkalnictwa: zasób komunalny od lat jest stopniowo wyprzedawany, a zasady jego rozdysponowywania pozostają niejasne, uznaniowe i niesprawiedliwe społecznie.
Skutki tego mechanizmu najbardziej dotykają dziś osoby najuboższe – rodziny z dziećmi, seniorów i samotnych, których nie stać na kredyt ani czynsz rynkowy.
Polska pozbyła się ponad połowy zasobu komunalnego
Pod koniec 2022 roku gminy dysponowały zaledwie 778 750 lokalami komunalnymi – to 43 proc. mniej niż w roku 2000 i aż o 55 proc. mniej niż w 1995 roku, gdy zasób liczył ponad 1,7 mln mieszkań. W latach 2003–2022 sprzedano ponad 620 tys. mieszkań komunalnych, z czego rekordowy był rok 2009, kiedy to zawarto ponad 95 tys. transakcji. Często odbywały się one z bardzo wysokimi bonifikatami, co pozwalało nabywcom kupować mieszkania niemal za darmo – niejednokrotnie w centralnych, atrakcyjnych lokalizacjach.
Zasób się kurczy, potrzeby rosną
To klasyczny przykład rezygnacji państwa i samorządów z odpowiedzialności za politykę społeczną w zakresie mieszkalnictwa. Zamiast modernizować i rozwijać zasób, instytucje publiczne pozbywały się go, nie oferując skutecznych alternatyw. Tymczasem potrzeby rosną – coraz więcej osób znajduje się poza rynkiem kredytowym i rynkiem komercyjnego najmu.