Parlament Europejski przyjął dyrektywę budynkową. Zmierzamy do tego, żeby nowe i stare budynki były zeroemisyjne. Grupa Skanska przyjęła cel dojścia do zeroemisyjności w 2045 r., pięć lat przed terminem wyznaczonym przez porozumienie paryskie. Jakie dyrektywa budynkowa będzie miała przełożenie na rynek nowych mieszkań?
Duże. Dotychczas deweloperzy właściwie musieli zadośćuczynić przepisom dotyczącym efektywności energetycznej, które obowiązują w Polsce. Te przepisy są dobre w porównaniu z innymi krajami UE, natomiast polska sytuacja w zakresie miksu energetycznego dobra już nie jest. Nasz miks jest nadal bardzo negatywny, nawet mimo dynamicznych zmian, jak wzrost mocy odnawialnych źródeł energii. Cała branża energetyczna będzie się musiała w Polsce zmienić. Dyrektywa mówi o tym, że budynki mają być zeroemisyjne, co w Polsce oznacza bardzo duży wysiłek w rozumieniu zastąpienia energii, która jest w systemie energetycznym w Polsce wytwarzana wciąż w około 70 proc. ze spalania paliw kopalnych, energią z OZE.
Budynki, które w ramach polskich przepisów są efektywne energetycznie, będą musiały się zmienić w zeroenergetyczne, aby uzyskać tę zeroemisyjność. Przechodząc do szczegółów, polskie prawo mówi o 65 kWh energii pierwotnej na mkw. rocznie, którą musimy wyprodukować, aby w nowym budynku zachować komfortową temperaturę i żeby był on zgodny z przepisami. Gdybyśmy mieli dostarczyć budynek zgodny z dyrektywą, to te 65 kWh nadal obowiązuje, ale energia w 100 proc. musiałaby być pokryta z OZE.
Wygrani będziemy wszyscy, bo konsumenci dostaną produkt dostosowany do wymagań przyszłości, ekonomiczniejszy w użytkowaniu. Ci deweloperzy, którzy zaczęli zwracać na to uwagę wcześniej, tak jak my, są w nieco lepszej pozycji niż ci, którzy ignorowali fakt, że Polska jest w UE i przepisy będą szły w tym kierunku.
Dyrektywa spowoduje rewolucję w myśleniu o wycenie nieruchomości, po podziale budynków na klasy od A do G i położeniu nacisku na kwestię efektywności energetycznej, emisyjności?