Na rynku obligacji deweloperów mieszkaniowych od pewnego czasu wzmożony ruch, spore oferty, redukcje, dogrywki. Czy można mówić o renesansie?
Tak, chociaż ciągle daleko nam do rekordowych poziomów – w II kwartale 2021 r. deweloperzy mieszkaniowi z Catalyst zebrali prawie 1 mld zł, w III kwartale br. było to około 600 mln zł. Generalnie po okresie bardzo dużej posuchy ubiegły rok był rokiem redukcji długów, wykupów przedterminowych, mieliśmy wtedy tak złą sytuację płynnościową, że fundusze godziły się nawet na przedterminowe wykupy obligacji poniżej wartości nominalnej. Tegoroczne odrodzenie wynika z kilku kwestii. Po pierwsze, sytuacji na rynku mieszkaniowym, a po drugie, sytuacji na rynku funduszy. O ile 2022 r. był rokiem emisji głównie do detalu, o tyle w tym roku widzimy, że rośnie udział nabywców instytucjonalnych: TFI czy ubezpieczycieli. To wynika z dynamiki aktywów w tej chwili. O ile w ub.r. mieliśmy do czynienia z odpływami z funduszy, o tyle teraz mamy prawie roczny okres dodatniego salda umorzeń i napływów do funduszy inwestycyjnych. Stabilność, długość okresu napływów jest ważniejsza niż jednorazowe duże skoki aktywów. Zarządzający długiem znów czują się komfortowo i chętnie patrzą na dług korporacyjny, który z natury rzeczy w polskich warunkach jest mniej płynny. Kiedy mamy odpływ środków, zarządzający przede wszystkim rezygnują z zakupów aktywów najmniej płynnych. Obligacje korporacyjne, szczególnie te bez ratingu, są relatywnie mało płynne, ale też widzimy, że ta sytuacja się poprawia.