Rządowy projekt ustawy chce godzić potrzeby gospodarstw opalanych węglem oraz innymi surowcami. To efekt niezadowolenia z pomysłu dofinansowania najmniej zamożnych – zdaniem rządu – domostw, które czerpią ciepło ze spalania węgla. Na razie trzeba rządowi wierzyć na słowo. Kolejny raz ogłoszono rozwiązania, których nikt nie widział.
Indywidualni odbiorcy
Ogrzewający domy m.in. gazem LPG, pelletem drzewnym, olejem opałowym, drewnem kawałkowym mają dostać jednorazowe wsparcie finansowe w wysokości od 500 do 3 tys. zł. Zasady przyznania dodatku są takie same jak w przypadku węgla. Aby go otrzymać, trzeba będzie mieć potwierdzenie wpisu lub zgłoszenie źródła ogrzewania do centralnej ewidencji emisyjności budynków (CEEB). Gdy z wnioskiem wystąpi więcej niż jeden członek gospodarstwa, to dodatek dostanie ten, kto złoży go pierwszy.
Jak wyjaśnia minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, gdy w kilkupiętrowym domu mieszka kilka rodzin korzystających z jednego wspólnego pieca, każda z nich będzie mieć prawo do dodatku, pod warunkiem że widnieje w CEEB.
– Tryb wnioskowy może sprawić, że szerokie grupy społeczne zostaną wykluczone z tej pomocy, bo będą mogły pojawić się próby podważania skuteczności złożenia wniosku, np. z uwagi na uchybienia formalne czy nieuzupełnienie braków. A to, czy rzeczywiście wszyscy otrzymają dopłaty, dopiero się okaże. Nie znamy bowiem treści projektu ustawy – mówi dr Piotr Pałka, radca prawny w kancelarii Derc Pałka.
Termin składania wniosków to ostatni dzień listopada. Jak mówi prawnik, nie jest to rozwiązanie o charakterze stałym, ale doraźne. Jego skutków nie można obecnie jednoznacznie przesądzić.