To wnioski z najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego, istotnego głównie z tego powodu, że przepisy o postępowaniu przez sądem wieczystoksięgowym nie dostrzegają wszystkich problemów.
Kwestia, którą zajął się SN, wynikła w sporze o wpis do księgi wieczystej na tle konfliktu we władzach T. – spółki z o.o. z Warszawy. Jej różni szefowie zadysponowali w ciągu kilku dni tą samą nieruchomością.
Kto pierwszy, ten lepszy
Referendarz sądowy wpisał 20 grudnia 2011 r. w księdze wieczystej nabycie nieruchomości na rzecz kupującego na podstawie umowy sprzedaży notarialnej z 13 października 2011 r. oraz wniosku o wpis, który wpłynął do sądu rejonowego 14 października 2011 r. Referendarz wiedział jednak, że cztery dni po pierwszym wniosku wpłynął kolejny jako wykonanie innego aktu notarialnego, dotyczącego rozdysponowania tą samą nieruchomością, ale nieco starszego, bo pochodzącego z 10 października 2011 r. W tej transakcji spółka T. przewłaszczyła tę samą nieruchomość na rzecz innego nabywcy jako zabezpieczenie pożyczki.
Sąd wieczystoksięgowy uznał jednak, że nie może czynić własnych ustaleń, kto miał prawo występować w imieniu sprzedawcy. Gdy różne osoby dokonują czynności prawnych odnośnie do tej samej nieruchomości, o wpisie decyduje wniosek wcześniejszy. Sąd Okręgowy we Włocławku werdykt utrzymał i tak sprawa trafiła do SN.
Więcej niż rejestr
Sąd Najwyższy nie podzielił stanowiska SO.