Kupiono nas bo mieliśmy wysoką rentowność. Przez wszystkie 7 lat na giełdzie wypłacaliśmy dywidendę. Był to zwroty z kapitału w granicach 6-8 proc. rocznie, piękny wynik dla ówczesnych akcjonariuszy. Przez te lata notowania firmy z 2,02 zł wzrosły do 4 zł, prawie 100 proc. wzrostu wartości firmy.
Goldman Sachs wierzy w polski rynek mieszkaniowy. Wie, że rynek rozwija się dynamicznie. Liczy, że nie straci pieniędzy, tylko je pomnoży.
Może naciskać na jeszcze wyższe marże?
Nie. Jesteśmy zaliczani do dojrzałych rynków i nie można się spodziewać, że marże będą rzędu 30-40 proc. Nasze marże na spółkach realizujących konkretne budowy wahały się od kilkunastu do 35 proc. brutto na projekcie. Dla spółki akcyjnej na giełdzie dawało to zwrot z kapitału rzędu 13-16 proc.
Deweloperzy będą w stanie utrzymać tak wysokie marże w kolejnych latach?
To jest zawsze zgadywanka z szansami pół na pół. Przez ostatnie 4 lata dobrze się wiedzie branży, bo naturalny popyt jest gwarantowany. Ciągle mamy zbyt mało mieszkań na 1000 mieszkańców i od tym względem odbiegamy od reszty Europy. Społeczeństwo się bogaci i chce poprawiać warunki mieszkaniowe. Do tego dochodzą inwestorzy, którzy spodziewają się lepszego wyniku niż na depozycie bankowym.