Rz: W latach 70. XX wieku produkcja tekstyliów w Enschede została wstrzymana. Nieduże, 150-tysięczne miasto z zamożnego stało się jednym z najbiedniejszych w Holandii, znalazło się na granicy bankructwa. Teraz Enschede znowu rozkwita. Proszę powiedzieć, co takiego wydarzyło się przez ostatnie pół wieku? Jak Enschede osiągnęło sukces?
Richard Kokhuis: Moje miasto jest położone na wschodzie Holandii. Przez długie lata mieszkańcy Enschede żyli dzięki rozwiniętemu przemysłowi tekstylnemu. Dawniej mieliśmy dostęp do materiałów z Azji czy Afryki, byliśmy sprawni w handlu tkaninami, mieliśmy rozbudowaną infrastrukturę, w tym duże fabryki, hale i magazyny. Tekstylia i wszystko, co z nimi związane, przynosiło nam zysk. W latach 70. XX wieku konkurencja z tańszymi producentami z Dalekiego Wschodu doprowadziła do załamania przemysłu tekstylnego. Miasto Enschede, posiadające podobne tradycje co Łódź, znalazło się w głębokim kryzysie. Nie poddaliśmy się. Stwierdziliśmy, że musimy wymyślić siebie na nowo.
Dzisiaj miasto wskazywane jest jako przykład smart city. Jak możliwa była owa metamorfoza: z tradycyjnego przemysłu w high-tech?
Zaczęliśmy rozwijać zaawansowane technologie. Widząc nadciągający kryzys tradycyjnego włókiennictwa, władze centralne Holandii podjęły decyzję o otwarciu w mieście uniwersytetu. Dzisiaj to najmłodszy holenderski uniwersytet. Uczelnia posiada jedyny w kraju wielkopowierzchniowy kampus, projektowany przez najlepszych urbanistów na wzór rozległych kampusów amerykańskich. Nasi studenci uczą się i mieszkają w jednym miejscu. Potencjał naukowy Uniwersytetu Twente w Enschede jest ogromny. Wystarczy przypomnieć, że związany z uczelnią prof. Jacobus Haartsen jest twórcą technologii Bluetooth – rewolucyjnego narzędzia komunikacji krótkiego zasięgu.
Z pana wypowiedzi wynika, że nauka to potęga. Czy można powiedzieć, że edukacja potrafi zmienić status ekonomiczny miasta?