Właściciele 250 hoteli i ośrodków wczasowych kupionych od Funduszu Wczasów Pracowniczych (FWP) mają bardzo poważne kłopoty. Mogą stracić dorobek życia. Dostają pozwy sądowe, z których wynika, że nie są właścicielami tego, co kupili kilkanaście lat temu.
Bronią się i skarżą gdzie się da. Hotelarzy broni rzecznik praw obywatelskich. Wystosował apel do premiera Mateusza Morawieckiego o szybką zmianę przepisów.
Kto jest winien? Parlament. Przez swoją opieszałość i krótkowzroczność doprowadził do patowej sytuacji. A można było jej uniknąć, gdyby przez 17 lat nie zwlekał z wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego majątku FWP. Chodziło o nowelizację ustawy o związkach zawodowych. Pozwoliła ona FWP przekazać majątek do spółki stworzonej przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (z pominięciem Solidarności). TK uznał to rozwiązanie za sprzeczne z konstytucją i nakazał przygotować nowe przepisy. Swój wyrok w tej sprawie wydał 3 czerwca 1998 r. (sygnatura akt K 34/97).
Przez lata wyrok czekał na realizację, bijąc niechlubne rekordy w opieszałości legislacyjnej. W tym czasie jednak życie nie stało w miejscu. Spółka OPZZ sprzedawała masowo hotele i ośrodki nad morzem czy w górach. Chętnych nie brakowało. Często są to obiekty położone w bardzo atrakcyjnych miejscach.
W końcu wyrok TK z 1997 r. został zrealizowany 11 września 2015 r. Wtedy to Sejm uchwalił ustawę. Wynikało z niej, że wszystko to, co do należało do FWP do 31 sierpnia 1997 r., zostanie podzielone między trzy centrale związkowe. Oznaczało to więc automatyczne cofnięcie stanu prawnego nieruchomości o blisko 18 lat. Nie miało przy tym większego znaczenia, czyją obecnie są one własnością.