Sąd Apelacyjny w Szczecinie orzekł na korzyść właściciela pensjonatu, któremu zarzucano podszywanie się pod logo innego pensjonatu. Według sądu ryzyko, że może dojść do pomylenia tych obiektów jest niewielkie. Nie musi on więc rezygnować ze stosowania swojego oznaczenia.
Spór dotyczył znaku towarowego wykorzystywanego do oznaczenia nadmorskiego pensjonatu. Zaprojektowała go jego właścicielka i zarejestrowała w Urzędzie Patentowym. Była to biała żaglówka na tle jasnopomarańczowego półkola, pod którym znajdowały się trzy poziome jasnoniebieskie (szersze) linie przedzielone dwiema poziomymi (węższymi) białymi liniami. Tego znaku właścicielka pensjonatu używała na szyldzie obiektu. Wisiał też w recepcji oraz na stronie internetowej. Ponadto znajdował się na ulotkach reklamowych.
Właścicielka pensjonatu natknęła się w internecie na dwa inne podobne obiekty, które używały podobnego znaku. Na dodatek jeden z nich znajdował się dwa kilometry dalej, w sąsiedniej miejscowości. Wezwała więc właściciela tego obiektu do zaprzestania wykorzystywania znaku. Jej zdaniem w praktyce dochodziło do licznych pomyłek. Turyści, którzy zarezerwowali u niej nocleg, błądzili. Jechali do pensjonatu w sąsiedniej miejscowości, a następnie wracali. Nic jednak nie wskórała. Właściciel konkurencyjnego pensjonatu dalej stosował znak towarowy i nie widział w tym niczego złego. Wniosła więc sprawę do Sądu Okręgowego w Szczecinie.
W trakcie postępowania sądowego właściciel konkurencyjnego pensjonatu poinformował, że nie korzysta już z tego znaku. Jednak zdaniem właścicielki obiektu, na rzecz której został zastrzeżony znak w Urzędzie Patentowym, nie było to prawdą. Twierdziła, że konkurent w dalszym ciągu wykorzystywał jej logo na banerze reklamowym oraz na swojej stronie internetowej.
Sąd Okręgowy przyznał rację właścicielce pensjonatu. Według niego nie budzi wątpliwości, że oba obiekty używają tego samego oznaczenia i działają na zachodniej części polskiego wybrzeża.