Niestety, prawdopodobnie tego celu nie uda się zrealizować i rynek ten nadal będzie zdominowany przez inwestorów zagranicznych.
Nowy projekt ustawy przewiduje bowiem, że REIT-y będą obejmować jedynie podmioty mające w portfelu nieruchomości mieszkaniowe, czyli odwrotnie, niż pierwotnie planowano i jak to zwykle bywa w innych krajach, gdzie dotyczą one głównie tych komercyjnych. Polskich inwestorów, mających duże portfele mieszkaniowe, poza Bankiem Gospodarstwa Krajowego de facto nie ma i jeśli projekt wejdzie w życie w proponowanym kształcie, może nie spełnić pokładanych w nim nadziei. REIT-y inwestujące w nieruchomości komercyjne – czyli biurowce czy galerie handlowe – mogłyby trafić na warszawską giełdę i byłaby to szansa inwestycyjna dla polskich inwestorów, w tym indywidualnych, zupełnie niemających dostępu do tego rynku. Mogliby mieć udział w szybko rozwijającym się rynku i czerpać dywidendy bez podatku. Oczywiście tam gdzie zysk, tam też ryzyko, ale dopuszczane do notowań miałyby być tylko duże podmioty, a te zwykle są stabilniejsze. Nawet w razie spowolnienia gospodarczego i spadku cen oraz wpływów z najmu powinny sobie poradzić i zapewniać stały dochód.
Teraz polscy inwestorzy, mający zbyt mało kapitału, są wykluczeni z tego rynku i chcąc na nim zaistnieć, mają do wyboru tylko obligacje deweloperów komercyjnych i mieszkaniowych. Nowa ustawa to stracona szansa dla inwestorów indywidualnych, którzy nadal nie będą mieli dostępu do tego rynku i będą skazani na bezpieczne, ale przynoszące realne straty lokaty bankowe.