Jakie warunki stawiają banki rodzinie, która na mieszkanie chciałaby się zadłużyć w dolarach, sprawdzili analitycy z Emmersona, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami. Pod uwagę wzięli bank, w którym w połowie września można było liczyć na najniższą ratę.
Analitycy założyli, że rodzina składająca się z rodziców i dwójki dzieci chce kupić nieruchomość o wartości 350 tys. zł. Ma 20 proc. wkładu własnego, więc potrzebuje kredytu w wysokości 280 tys. zł, który planuje spłacać przez 30 lat. Przy oprocentowaniu 3,59 proc. miesięczna rata wyniesie 1353 zł. (Patrz: Jaka rata w dolarach).
– Wysokość zarobków tej rodziny została określona jako dwukrotność przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wg GUS za lipiec 2011r. Obliczony w ten sposób łączny dochód netto rodziny wyniósł 5 165,88 zł – podaje Krzysztof Nowak, analityk z Emmersona. Podkreśla, że biorąc pod uwagę przyjęte dochody rodzina miała niższą zdolność kredytową w dolarze niż w pozostałych zagranicznych walutach.
– Oznacza to, że banki stawiają większe wymagania finansowe osobom chcącym się zadłużyć w amerykańskiej walucie. Taka sytuacja oraz fakt, że ofertę kredytów w dolarze można znaleźć tylko w niektórych instytucjach finansowych sprawia, że kredyty w dolarach nie są skierowane do przeciętnego Kowalskiego, ale raczej do wąskiego grona osób, które uzyskują dochody właśnie w dolarze. Znajduje to również swoje odzwierciedlenie w wartości udzielanych kredytów – podkreśla Krzysztof Nowak.
I tak np. w drugim kwartale br. kredyty w złotych stanowiły 78,4 proc. wszystkich udzielonych, w euro – 14,1 proc., we frankach – 7,5 proc., a w dolarach – O proc. Dla porównania – w pierwszym kwartale br. udział kredytów dolarowych w puli nowo udzielonych wynosił 0,1 proc. (Patrz: W jakich walutach się zadłużamy).