Jak przypomina Małgorzata Urbaniak, analityk rynku nieruchomości z Gant Development, na koniec trzeciego kwartału br. w siedmiu największych miastach deweloperzy oferowali prawie 48 tys. mieszkań w ponad 1,1 tys. inwestycji. – Sytuacja na rynku może zmusić deweloperów do przesunięcia terminu rozpoczęcia niektórych projektów – ocenia.
Także Michał Wilczewski reprezentujący firmę Budrem przewiduje, że część deweloperów wstrzyma lub opóźni rozpoczęcie niektórych inwestycji. – Widać to już dziś w przypadku największych graczy na rynku – mówi Michał Wilczewski.
– Nowe osiedla będą raczej dzielone na etapy niż wstrzymywane – ocenia Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development. Michał Okoń ze spółki Marvipol twierdzi z kolei, że np. w Warszawie wciąż brakuje nowoczesnych mieszkań. – W krótkim czasie, od roku do dwóch lat, duzi deweloperzy raczej nie będą ograniczali inwestycji. Stać ich na budowanie i rozciągnięcie sprzedaży w czasie – ocenia.
Poprawić bilans
Piotr Kasprowicz, dyrektor ds. sprzedaży i rozwoju w spółce Monday Development, uważa za mało prawdopodobne, by deweloperzy wstrzymali część nowych projektów z powodu dużej podaży mieszkań. – Nawet ci, którzy zbudowali lokale w mało atrakcyjnych miejscach i nie sprzedali wszystkich mieszkań, teraz, chcąc poprawić bilans, raczej rozpoczną kolejne inwestycje w lepszych lokalizacjach – prognozuje Piotr Kasprowicz.
Michał Okoń ocenia, że gotowe lokale, znajdujące się z reguły w mocno przebranej puli, jeśli chodzi o standard, rozkład pokoi czy położenie w budynku, plasują się na szarym końcu skali jakościowej. – W mieszkaniach, które dopiero powstają, można zaś dokonywać zmian, choćby w układzie ścian czy instalacji – podkreśla Michał Okoń. Według niego wprowadzanie na rynek nowych projektów może też przyspieszyć tzw. ustawa deweloperska. – Przed mniej solidnymi deweloperami otwiera ona furtkę, pozwalając na wyjęcie inwestycji spod niektórych przepisów. Za kilka miesięcy możemy być więc świadkami masowego ogłaszania rozpoczęcia sprzedaży mieszkań, których budowa rozpocznie się dużo później – zauważa Michał Okoń. Taki zabieg pozwoli deweloperom uniknąć wprowadzenia obowiązkowych rachunków powierniczych.