Zaoferują je nie tylko firmy, które muszą ze względu na wymóg ustawowy (bo rozpoczęły lub rozpoczną budowę i sprzedaż osiedla po 29 kwietnia br.), ale także te, które po prostu chcą zachęcić, by klienci u nich kupowali mieszkania.
Są więc na rynku deweloperzy, którzy mówią wprost: nie, nie mamy rachunku powierniczego wymaganego ustawą, bo nas nowe prawo nie dotyczy, ale proponujemy system wpłat 10 na 90. Oznacza to, że 10 proc. wartości lokalu klient płaci przy podpisaniu umowy, a resztę po zakończeniu inwestycji.
Są jednak firmy, które mówią klientowi tak: nie mamy rachunku powierniczego, bo nie musimy, ale staramy się o kredyt w banku na budowę bloku. Zatem to bank będzie kontrolował naszą inwestycję, a tym samym gwarantował bezpieczeństwo pieniędzy powierzanych przez klientów. To jak rodzaj rachunku powierniczego.... – twierdziła osoba oferująca mieszkanie.
To dość niespotykana interpretacja obowiązków banku, który pożycza firmie środki na budowę. Dlaczego bank ma działać w interesie bliżej mu nieznanych nabywców mieszkań?
Nawet przy prowadzeniu rachunku powierniczego otwartego banki twierdzą, że nie są od gwarantowania powodzenia inwestycji, tylko patrzą, czy dany etap budowy jest gotowy i wtedy przelewają określoną kwotę na konto dewelopera.