– Tak było w najdroższych dzielnicach, wcześniej opierających się jeszcze korekcie cenowej. Najbardziej staniały w ciągu roku lokale w śródmieściu Gdańska i Krakowa, odpowiednio o 22 i 15 proc. – mówi Jarosław Jędrzyński, analityk z serwisu RynekPierwotny.com.
Podkreśla, że skala przecen zależy od lokalizacji. W każdym mieście są rejony, gdzie stawki już jakiś czas temu przestały się obniżać. – Wyraźnie widać, że deweloperzy coraz mniej chętnie korygują cenniki w przypadku lokali na osiedlach w mniej popularnych dzielnicach. Można uznać, że stawki ofertowe mieszkań z segmentu popularnego tracą potencjał spadkowy – twierdzi Jędrzyński.
Gdzie i jakie spadki
Wojna cenowa powoli przechodzi więc do historii w przypadku mieszkań popularnych. Tanieć mogą jednak jeszcze lokale o podwyższonym standardzie, ale niekoniecznie apartamenty. Amatorzy tych ostatnich nie muszą bowiem martwić się o zdolność kredytową czy bać nowych wytycznych nadzoru finansowego, więc uważani są przez deweloperów za stabilną grupę klientów.
Z analiz RynkuPierwotnego.com wynika, że w stolicy Małopolski największe procentowo, dwucyfrowe zniżki dotknęły Starego Miasta i Zwierzyńca.
W Gdańsku średnie ceny ofertowe nowych mieszkań w ciągu roku spadły średnio o 8,6 proc., ale w przypadku samego środmieścia już o ponad 20 proc. – Natomiast symboliczne, nieprzekraczające 2 proc., obniżki odnotowaliśmy w tych miastach na osiedlach powstających na peryferiach, z najniższymi już stawkami wywoławczymi – mówi Jarosław Jędrzyński.