Nieruchomościowa lokomotywa w Polsce wciąż jest w pełnym pędzie. Chociaż w I połowie br. wartość transakcji kupna sprzedaży obiektów komercyjnych nad Wisłą wyniosła 2,72 mld euro (11,8 mld zł), to eksperci spodziewają się, że w II półroczu zostaną zamknięte duże projekty i w skali całego roku wartość transakcji zbliży się do ubiegłorocznego rekordu. Wtedy inwestorzy ulokowali ponad 7,2 mld euro (ponad 31 mld zł), rekordy padły na rynku biurowców (2,79 mld euro), obiektów handlowych (2,5 mld euro) i logistyczno-przemysłowych (1,8 mld euro).
Jak długo utrzyma się dobra koniunktura? Ostatnio w programie #RZECZoNIERUCHOMOSCIACH Jarosław Zagórski, dyrektor ds. rozwoju w Ghelamco Poland – to jeden z najaktywniejszych deweloperów biurowych – powiedział:
– Biurowce budują się na potęgę, jedni są zadowoleni, inni przerażeni, jest tak dobrze, że trzeba zacząć się martwić. My nie mieliśmy w tym roku wakacji, pierwszy raz odkąd pracuję na rynku, lato nie różniło się od jesieni. Ale są już pierwsze symptomy braku nowych transakcji, zapytań inwestorów jest mniej. Powoli idzie małe spowolnienie – pytanie, czy chwilowe, ze względu na wyczekiwanie na rozwój sytuacji makro, czy jednak przyczyny są głębsze – powiedział. Wciąż nie wiadomo, co z brexitem, także ciągłe niepokoje związane z wojną handlową USA i Chin mogą wpłynąć na nastroje inwestorów.
Atrakcyjny rynek
Jak perspektywy oceniają inni uczestnicy rynku?
– Popyt na nieruchomości komercyjne na rynku inwestycyjnym jest bardzo wysoki, co przekłada się na rekordowo niskie stopy kapitalizacji. Oznacza to, że nieruchomości zlokalizowane w Polsce są najdroższe w historii – komentuje Tomasz Buras, prezes firmy doradczej Savills Polska.